niedziela, 31 stycznia 2016

2/2016 "Prawda" Terry Pratchett - recenzja


Lubię Świat Dysku i czytałam już kilka książek z tego cyklu. Pratchett jak chyba nikt inny operuje świetnym, delikatnym humorem, a wymyślone przez niego postaci zapadają na długo w pamięć czytelnika. Ba, niektóre z nich zdążyły już na stałe przeniknąć do popkultury.

"Prawda" opowiada o założeniu pierwszej w Anh-Morpork gazety. Oczywiście z tego faktu wynika wiele zabawnych perypetii... Książka jednak nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. Nie ma magów i Niewidocznego Uniwersytetu, a Śmierć pojawia się tylko w jednej scenie. Szkoda, bo to moje ulubione motywy w cyklu. Ogólnie spodziewałam się więcej po tej książce. Pratchetta dobrze się czyta, ale chyba po paru tomach zaczyna się odnosić wrażenie, że wszystko już było, a niektóre wątki czy postaci są dodane trochę na siłę. Zapewne jeszcze wrócę do tego cyklu, ale "Prawdzie" mogę wystawić jedynie 3/5.

sobota, 30 stycznia 2016

Nowa książka: "Projekt Kraken" Douglas Peterson


Kolejna książka wygrzebana z kosza z przecenami - "Projekt Kraken" Douglasa Petersona. Z opisu na okładce wynika, że to sf z elementami thrillera. Sztuczna inteligencja próbuje zgładzić ludzkość i takie tam... Przeczytamy, zobaczymy (i zrecenzujemy). Przy okazji kupiłam sobie antystresową kolorowankę w psychodeliczne wzorki.

Na zdjęcie załapał się mój kot Tarkin. Jakie to jest ciekawskie zwierzę :) Drugi kot przybiegł chwilę później, ale zasłonił wszystko swoim futrzastym cielskiem i nie mogłam zrobić dobrego zdjęcia.

wtorek, 19 stycznia 2016

1/2016 "Niebiańskie pastwiska" Paweł Majka - recenzja


Paweł Majka chciał napisać wielowątkową, epicką powieść, której akcja dzieje się w dwóch wrzechświatach, a śmierć nie jest ostatecznym końcem. I wiecie co? Myślę, że mu się to udało.

Książka jest gruba (730 stron) i jej akcja rozwija się powoli. Pierwsze dwieście stron to zapoznanie czytelnika z głównymi postaciami, przy czym autor niczego nie ułatwia. Bohaterów jest wielu i na początku nie są ze sobą zbytnio powiązani. Do tego dochodzą jeszcze zakręcone wątki polityczne... Przyznam się, że ciężko było mi się połapać kto jest z kim i przeciw komu spiskuje. Ale kiedy już pokonamy ten nieco przydługi wstęp zaczyna robić się naprawdę ciekawie, a książka wciąga coraz mocniej z każdą przeczytaną stroną.

"Niebiańskie pastwiska" pretendują do miana space opery, znajdziemy więc w nich trochę dobrych opisów bitew (zarówno kosmicznych, jaki i lądowych), a jednymi z głównych bohaterów są zwykli żołnierze - jeden z moich ulubionych wątków. Świetnie wykreowane są też byty z innego wrzechświata, nazwane bogami, które umożliwiają ludziom istnienie po śmierci. Jest to naprawdę dobry i oryginalny pomysł. Podoba mi się też sposób, w jaki autor traktuje postaci kobiece. Wielokrotnie zaznacza, że panuje patriarchat i od kobiet oczekuje się posłuszeństwa i zajmowania się rodziną, a jednocześnie wprowadza kilka dobrze napisanych bohaterek, które mają trochę większe ambicje. Może światem rządzą mężczyźni, ale nie znaczy to, że kobiety nie mają już nic do powiedzenia (jak to było chociażby w "Metrze 2033"). Podoba mi się to i uważam, że wyszło to autorowi bardzo zręcznie i naturalnie. 

Szkoda, że ten wstęp jest tak toporny i ciężko było mi się przez niego przebić. Przeczytałam kilkadziesiąt stron, odkładałam książkę na kilka dni, potem znów kilkadziesiąt stron... Ale za bardzo dobry całokształt "Niebiańskie pastwiska" zasługują na mocne 4/5.  

niedziela, 3 stycznia 2016

Przypadkowy zakup: Feliks W. Kres, dwa tomy z cyklu "Księga Całości"


To była naprawdę przypadkowy zakup; dwie części cyklu, który chcę przeczytać, wygrzebane w koszu z tanimi książkami w Media Markt za naprawdę niewielkie pieniądze. Rzadko jestem w tym sklepie i zdziwiłam się, że w ogóle sprzedają tam książki. Zawsze zatrzymuję się przy przecenionej literaturze i czasem uda mi się znaleźć coś fajnego. Teraz pozostaje mi poszperać w necie i znaleźć resztę tego wydania do kompletu  

piątek, 1 stycznia 2016

Podsumowanie 2015 roku

Podsumowanie


Rok 2015 już za nami, więc nadszedł czas na jego czytelnicze podsumowanie. Przez 365 dni udało mi się przeczytać 31 książek. Trylogie, serie i tomy traktuję przy tym jak jedną pozycję. Gdyby je liczyć osobno, na sztuki, wyszłoby 44. Wolę jednak mój system całościowy i zostanę przy liczbie 31. To dużo? Mało? Nie wiem, po prostu na tyle starczyło mi czasu i ochoty. Nie deklaruję udziału w akcjach typu 52 książki w 52 tygodnie, bo myślę, że to jest sztuczne i niepotrzebne. Nie będę nigdy czytać na czas, zawsze robię to dla przyjemności. Czasem nie mam chęci i wystarcza mi jedna książka w miesiącu, czasem znajdę coś ultra ciekawego, wciągnę się i w miesiącu przeczytam cztery czy pięć.

Hity i kity 2015


Zacznę od kitów, czyli książki, które podobały mi się najmniej.

Miejsce 3.


Hipisowki manifest opiewający wolność i braterstwo, przesączony duchem 68 roku. Kiedyś może pozycja ważna i potrzebna, dziś nie potrafię jej zrozumieć i docenić. Trudno, widocznie nie jest mi to pisane.

Miejsce 2.



Najnudniejsza książka o podróżach w czasie jaką czytałam. Pełna beznadziejnych metafor i przestarzałych dziewiętnastowiecznych poglądów. Zdecydowanie nie polecam.

Miejsce 1.



Książka w klimatach starożytnej Grecji, która tak bardzo mi się podobała, że nie pamiętam już imion bohaterów i prawie nic z fabuły. Najlepiej będzie jak zapomnę, że ją w ogóle czytałam...

Teraz przejdę do hitów, czyli książki, które podobały mi się najbardziej:

Miejsce 3.



"Marsjanin" to czysta rozrywka, lekka i optymistyczna. Dostaje ode mnie plusa również za super humor i naukowość - w niektórych momentach nauka jest trochę naciągana, ale wybaczam to autorowi. Książka, którą świetnie się czyta. Stoi już na mojej półce :) Oglądałam już film, i jak to często bywa z ekranizacjami, nie jest już aż tak fajny.

Miejsce 2.



Świetnie napisana opowieść, której klimat mnie urzekł. Prawdziwe science-fiction, które stawia trudne pytania i wcale nie pomaga na nie odpowiedzieć. Czytelnik jest zmuszony do myślenia. Wykreowany świat wciąga i chciałoby się więcej i więcej...

Miejsce 1.



To już chyba nie jest literatura, w "Dziennikach gwiazdowych" zaczyna się filozofia. Trudna, zmuszająca do refleksji lektura. Kupuję to w 100%, a w planach mam kolejne dzieła Lema. "Dzienniki..." stoją już na mojej półce, przeczuwam, że kolejne przeczytanie dostarczy mi nowych wrażeń, że odkryję w tej książce nowe, ważne rzeczy, które za pierwszym razem mi umknęły.


Zmiany na blogu w 2016 roku


Data się zmienia, więc nadszedł dobry moment na wprowadzenie zmian na moim blogu. Adres odwołujący się do minionego roku zostaje, myślę, że nie ma potrzeby ruszać akurat tego elementu. Wprowadziłam już etykiety, które uporządkują trochę treści na blogu. Zamieszczę też poprawiony, bardziej uniwersalny nagłówek. Pojawi się jednak spora nowość - oceny przeczytanych książek w pięciostopniowej skali:

1 - strasznie słaba
2 - taka sobie
3 - w porządku
4 - całkiem dobra
5 - świetna

Chcę jeszcze przypomnieć, że zarówno moje recenzje, jak i oceny, są subiektywne i macie prawo się z nimi nie zgadzać. Chętnie poznam wasze zdanie i podyskutuję w komentarzach.