piątek, 2 września 2016

33/2016 "Yggdrasill" Wawrzyniec Podrzucki (trylogia) - recenzja


Przygodowa powieść SF. Thomas Farquahart, młody strażnik prawa w spokojnej osadzie New Cheshire, za namową przyjaciela wyrusza w podróż po Drzewie. Jest to gigantyczna, żywa nanostruktura, która już od wieków jest domem ludzi. Współistniejąc z tym niezwykłym organizmem ludzkość zmieniła się i podzieliła na tysiące odrębnych kultur. Prymitywne łowieckie plemię Ux, Anhelosi wędrujący w antygrawitacyjnych galeonach czy zaawansowana technologicznie społeczność Apeksu — wszyscy oni są dziećmi świata, w którym dwa odmienne systemy biologiczne walczą ze sobą, przenikają się i ostatecznie łączą w symbiotyczną całość. Tylko nieliczni mieszkańcy Drzewa dostrzegają, że wkracza ono w fazę decydujących przemian i że mimowolnie znaleźli się w centrum wydarzeń, które na zawsze mogą odmienić los ludzkości. Niezmierzone labirynty megastruktury, przebiegłe mannekeny — ożywione, obdarzone świadomością twory Drzewa — a także fanatyczni wyznawcy Kościoła Ostatecznego Rozgrzeszenia oraz bezwzględni łowcy nagród to dopiero początek wyzwań, z jakimi przyjdzie się zmierzyć bohaterom tej książki.
Opis fabuły: lubimyczytac.pl 
Tę trylogię czytałam sobie już od dłuższego czasu w pracy, na czytniku. Taki teraz mam system: w domu książki papierowe, poza domem elektroniczne. Sprawdza się on bardzo dobrze i jak na razie przy nim zostanę. Czytając pierwszy tom, "Uśpione archiwum", myślałam, że skończę całość dosłownie w kilka dni, bo wciągnęłam się niesamowicie i praktycznie wszystko na początku książki mi się podobało. Tak się jednak nie stało, a powodów było kilka.

Powieść zaczyna się w prowincjonalnym miasteczku gdzieś w Drzewie. Dwóch mężczyzn i ich dziwaczny towarzysz wyruszają w podróż. Klasyczny motyw, ale sprawdził się tu bardzo dobrze. Autor oszczędnie dawkuje nam informacje o świecie. Początkowo nie znamy nawet dokładnego miejsca akcji: jeden z bohaterów myśli, że Ziemia została dawno zniszczona i teraz znajdują się gdzieś w kosmosie. Strasznie lubię ten zabieg. Kiedy muszę powoli poznawać realia świata przedstawionego to bardziej wciągam się w lekturę i chcę wiedzieć jeszcze więcej. Podobało mi się to odkrywanie. Świat jest rozległy, zróżnicowany i bardzo dobrze opisany. Nie miałam problemów z wyobrażaniem sobie kolejnych lokacji. Dużym plusem jest też ewolucja powieści. Zaczyna się bardzo przygodowo, można nawet powiedzieć, że awanturniczo, żeby skończyć filozoficznymi rozważaniami na temat istoty człowieczeństwa. Przejście jest stopniowe, trudne tematy są poruszane gdzieś po drodze i coraz mocniej akcentowane. 

Ale oryginalny pomysł, świetne opisy i odwaga w poruszaniu ciężkich tematów nie wystarczą by uznać tę trylogię za bardzo dobrą. Znalazły się tu także spore braki, przede wszystkim w kreacji postaci. Na początku startujemy z dwójką bohaterów, potem do ich podróży dołączają kolejni. I tak razem wędrują, rozdzielają się, spotykają, znów rozchodzą, a wszyscy mają bardzo podobne charaktery. Przez to zlewają się trochę w jedną masę i łatwo jest stracić orientację. Czekałam na pojawienie się postaci kobiecej, bo na początku byli sami mężczyźni. Autor dał mi Beatrice - odważną łowczynię nagród pochodzącą z wyższych warstw społecznych. Cieszyłam się, ale nie trwało to długo. Wszystko zniszczył romans, w który została uwikłana. To był chyba najbardziej nieudolny romans ever, a naprawdę niewiele brakowało, by nabrał większego sensu. Ale autor robił tak często: rozpoczynał szybko jakiś wątek, wprowadzał kolejną postać, a potem, kiedy nie była mu już potrzebna, zdawał się o niej zapominać. Szkoda, bo książka na tym wiele straciła.

Wawrzyniec Podrzucki jest biologiem z wykształcenia, nie zdziwił mnie zatem naukowy język jego dzieła. Jeśli jednak ktoś nie lubi technobełkotu to "Yggdrasill" raczej mu się nie spodoba. Mi to nie przeszkadzało, bo jeśli pisze się o lekarzach czy naukowcach, to siłą rzeczy powinni posługiwać się oni naukowymi terminami i branżowym żargonem.

O zakończeniu napiszę tylko tyle, że mi się podobało. Więcej informacji na jego temat byłoby spoilerem, którego chcę uniknąć.

Przy lekturze bawiłam się świetnie - ale tylko gdzieś tak do trzech czwartych pierwszego tomu. Potem było już tylko dobrze i poprawnie. Ale za te pourywane wątki i jednakowe postaci daję trylogii 3/5. Jest niezła i nie wątpię, że innym fanom literatury sf może spodobać się bardziej, więc nie będę jej nikomu odradzać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz