wtorek, 11 stycznia 2022

1/2022 Król kruków, Maggie Stiefvater (tomy I-IV)


Jedna dziewczyna i trzech chłopaków.

Blue pochodzi z rodziny wróżek, jest medium do kontaktów ze światem zmarłych.

Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele w elitarnej szkoły dla chłopców, obsesyjnie poszukują tajemniczych linii mocy legendarnego Króla Kruków - Glendowera.

Z ich powodu pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się scenerią niezwykłych wydarzeń.

Gdy razem z Blue trafią do magicznego lasu, gdzie czas płata figle, nic już nie będzie takie samo...

Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...

Opis pierwszego tomu z lubimyczytac.pl 

Urban fantasy plus młodzieżówka? To częste połączenie, lecz ja, antyfanka romansideł, rzadko sięgam po tego typu książki - głównie dlatego, by nie narazić się na spotkanie z kolejnym nastoletnim trójkątem miłosnym. Biorąc się z Króla kruków trochę ryzykowałam, ale tym razem ryzyko się opłaciło.

Bo romansu tu tyle, co kot napłakał, a jeśli już się gdzieś pojawia, to jest świetnie umotywowany fabularnie i w niczym nie przeszkadza delektować się tym, co w tej książce jest najważniejsze: a są to magia, przyjaźń i sny, wszystko wymieszane w przedziwnych proporcjach dających opowieść pełną melancholijnego mistycyzmu. I to właśnie klimat jest tym, co urzekło mnie najbardziej. W trakcie czytania można wręcz przenieść się do magicznych lasów i niebezpiecznych jaskiń, czy do domu zamieszkanego przez rodzinę jasnowidzek. Opisy dają radę i mocno działają na wyobraźnię.

Jeśli chodzi o postaci, to nie polubiłam się z nimi tak od razu. Można ich z grubsza podzielić na dwie kategorie: kobiety-jasnowidzki oraz chłopcy-uczniowie prywatnego liceum. Na początku jasnowidzek było mało, a chłopcy wydawali mi się przesadnie straumatyzowani - no każdy jeden miał Wielką Traumę i jakoś mi to nie leżało... Ale gdzieś w połowie pierwszego tomu dostałam więcej informacji i klocki wskoczyły na swoje miejsca. Tylko nadal uważam, że powinno być trochę więcej jasnowidzek, bo są fascynujące.

Świetnie sprawdziła się tu magia związana ze snami, zwłaszcza że sama swego czasu siedziałam w temacie świadomych snów i próbowałam (z lepszym lub gorszym skutkiem) przywoływać w nich miejsca, osoby i przedmioty. Ale świadome sny to podstępne bestie i prędzej się rozpadną niż dadzą nam to, czego chcemy... Wyjmowanie przedmiotów ze snów i możliwości, jakie to daje, są niesamowite. Chyba zostanie to moją drugą ulubioną supermocą, zaraz po uzdrawianiu. 

O fabule powiem niewiele, bo nie ma po co robić spoilerów. Wystarczy wspomnieć, iż skupia się na mniej lub bardziej magicznie uzdolnionej grupie przyjaciół poszukujących legendarnego króla i obronie magicznego lasu, w którym ów król ma się znajdować. No i dodatkowo mamy piękny rozwój praktycznie wszystkich postaci - no super sprawa. Mogę się czepić kilku drobnych rzeczy: np. niektóre umiejętności czy informacje pojawiają się nagle w dalszych tomach, choć przynajmniej niektórzy bohaterowie mogli o tym wiedzieć wcześniej. To taki trochę casus Harry'ego Pottera, gdzie nagle okazywały się rzeczy, które akurat były potrzebne fabularnie. Półświatek handlarzy magicznymi artefaktami też mógłby zostać nieco szczegółowiej opisany, ale to tylko moje czepialstwo. 

W zakończeniu recenzji mogę śmiało napisać, że polecam ten cykl. Jest to przykład literatury niezbyt ciężkiej, wciągającej, klimatycznej i - przede wszystkim - niegłupiej. Dla mnie to bardzo mocne 4/5 i takie pozytywne zaskoczenie, których życzyłabym sobie jak najwięcej.

1 komentarz: