niedziela, 22 stycznia 2017

4/2017 Dziecko Odyna, Siri Pettersen (Krucze pierścienie tom I)


Wyobraź sobie, że brakuje ci czegoś, co mają wszyscy inni. Czegoś, co stanowi dowód na to, że należysz do tego świata. Czegoś tak ważnego, że bez tego jesteś nikim. Jesteś zgnilizną. Mitem. Człekiem. 
Dzikus z Północy kaleczy nożem niemowlę, by ukryć, że dziewczynka urodziła się bez ogona. Gnijący członek Rady desperacko walczy o to, by wywołać wojnę. Ubóstwiany syn z arystokratycznego rodu wyrzeka się własnego dziedzictwa i godzi mieczem w swoich. Mieszkańcy opuszczają swoje domy i gospodarstwa ze strachu przed istotami, których nikt nie widział od tysiąca lat. A rudowłosa, bezogoniasta dziewczyna ucieka, by ratować życie. 
Opis z okładki książki.
Zdziwiłam się trochę, kiedy zobaczyłam tę książkę w bibliotece. To właściwie nowość, ukazała się w Polsce w zeszłym roku. Zauważyłam, że moja biblioteka sprowadza raczej romanse i obyczajówki, a tu takie pozytywne zaskoczenie... Ale już od jakiegoś czasu miałam w planach przeczytać całą trylogię Krucze pierścienie, więc nie wahałam się ani chwili i od razu zabrałam do domu jej pierwszy tom.

Jest to kolejna książka fantasy, w której głównymi bohaterami są nastolatkowie: Hirka lat 15 oraz Rime lat 18. Do kompletu nasza piękna Hirka ma jeszcze włosy w jedynym słusznym rudym kolorze. W iluż to już pozycjach widzieliśmy ten schemat... Początkowo obawiałam się trochę o jakość tej powieści (zwłaszcza, że równolegle czytam coś absolutnie fantastycznego, gdzie większość bohaterów jest dorosła, a i sama fabuła jest o wiele poważniejsza), ale okazało się, że pod tym względem jest dobrze. Owszem, bohaterka czasem zachowuje się dziecinnie albo głupio, ale  zwykle potem zdaje sobie z tego sprawę, żałuje i wyciąga wnioski. Pasuje mi też wątek miłosny: jest obecny, ale nie wychodzi na pierwszy plan i ładnie komponuje się z resztą wydarzeń.

Autorka jest Norweżką i mocno inspirowała się mitologią skandynawską. Poza oczywistymi odniesieniami znalazłam też świetny północny klimat przejawiający się w opisach miast, ubiorów, uzbrojenia i przede wszystkim krajobrazów. Praktycznie widziałam te wszystkie piękne lasy i góry. Plastyczność jest dużym plusem tej powieści.

Podobały mi się też intrygi polityczne. Może Gra o tron to to nie jest, ale też taki stopień zagmatwania akcji absolutnie nie był tu potrzebny. W każdym razie cieszę się, że ta książka to coś więcej niż zwykły romans i elementy nadprzyrodzone.

Dziecko Odyna nie jest jednak książką idealną. Są miejsca, w których autorka niepotrzebnie komplikuje fabułę. Są też takie momenty, które można byłoby spokojnie ominąć, a dla odmiany przy końcu dodać z 10 czy 20 stron. Ta końcówka to chyba najsłabszy moment - pod względem technicznym, fabularnie wszystko gra. Mam tylko wrażenie, że zabrakło trochę dobrego warsztatu pisarskiego.

4/5 - myślę, że to najwłaściwsza ocena tej książki. Wciągnęłam się w ten świat i z przyjemnością przeczytam resztę trylogii. Szkoda, że nie wypożyczyłam od razu wszystkich tomów, bo Dziecko Odyna kończy się cliffhangerem, a mnie naprawdę ciekawią dalsze losy Hirki i Rimiego. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze.

4 komentarze:

  1. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom, wspaniała przygoda czytelnicza. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już dawno mam chrapkę na tą książkę, muszę w końcu ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, ale te okładki to fuuuuuj. Przeczytam albo ebooka albo wypożyczę z biblioteki

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka może nie jest najpiękniejsza, ale nawiązuje do treści książki. Reszta cyklu ma okładki utrzymane w podobnym stylu, więc jak dla mnie jest ok.

      Usuń