niedziela, 12 września 2021

6/2021 Rytm Wojny, Brandon Sanderson (Archiwum Burzowego Światła tom IV, cz. 1 i 2)

Po utworzeniu koalicji ludzkich monarchów stawiających opór wrogiej inwazji, Dalinar Kholin i jego Świetliści Rycerze przez rok prowadzili przeciągającą się, brutalną wojnę. Żadna ze stron nie zyskała przewagi, a nad każdym strategicznym posunięciem wisi cień zdrady przebiegłego Taravangiana.

Teraz, gdy nowe wynalazki uczonych Navani Kholin zaczynają zmieniać oblicze wojny, wróg przygotowuje odważną i niebezpieczną operację. Następujący później wyścig zbrojeń może rzucić wyzwanie samemu sednu ideałów Świetlistych, a być może wyjawić również tajemnice starożytnej wieży, która niegdyś była sercem ich potęgi.

Opis z okładki pierwszej części 

Czwarty tom z zaplanowanych dziesięciu cierpi na coś, co w trylogiach nazywam "syndromem środkowego tomu", czyli zwolnienie akcji i skupienie się na ekspozycji. Nie postrzegam tego jako wady, ale niestety, przez to czytałam Rytm Wojny wolniej, jakbym nie mogła odnaleźć odpowiedniego rytmu. Dopiero gdzieś za połową drugiej części wszystko wróciło na właściwe tory i końcówkę pochłonęłam w jeden wieczór. Finał, jak zwykle, zachwycił rozmachem i sporą dawką emocji.

Mimo drobnych zastrzeżeń wiem, że to była ważna część serii. Dostarcza odpowiedzi na wiele pytań, a przy okazji stawia następne, byśmy my, czytelnicy, nie mieli za łatwo i mogli wypełnić czas pozostały do wydania piątego tomu rozkminiając kolejne hipotezy. Cieszę się też, że skala wydarzeń wciąż rośnie - to lubię w wielkich, epickich seriach. Doceniam również przybliżenie historii dwóch bohaterek, które wcześniej pozostawały na drugim planie. Trochę szkoda, że było tak mało Adolina, bo ten bohater zyskuje coraz więcej mojego uznania jako jedyny "normalny" w morzu postaci potrzebujących dobrego psychologa. No i cóż zrobić, po prostu lubię Adolina, nic na to nie poradzę.

Nie będę się rozpisywać, bo czwarty tom cyklu to taki etap opowieści, o którym niemal nie da się rozmawiać bez spoilerów. Wiem, że pojawiło się tu sporo odniesień do innych książek Sandersona, których akcja dzieje się w tym samym uniwersum (a których jeszcze nie czytałam), więc może Archiwum Burzowego Światła jest dla autora takim zwieńczeniem twórczości jak Mroczna Wieża dla Stephena Kinga? A może nie, i Sanderson planuje napisać coś jeszcze bardziej spektakularnego? Co by to nie było, niech sobie pisze dalej, ja to chętnie przeczytam, bo jego styl mi całkiem pasuje.

A i jeszcze dla formalności ocena, 5/5, jakże mogłoby być inaczej. Bo lubię tę historię i żadne spowolnienie akcji mi tego nie zepsuje.

Recenzja I tomu: Droga Królów

Recenzja II tomu: Słowa Światłości

Recenzja II tomu: Dawca Przysięgi

Recenzja podsumowująca tomy I-III

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz