czwartek, 9 lutego 2017

7/2017 Głębia. Skokowiec, Marcin Podlewski (I tom)


Oto Wypalona Galaktyka - Droga Mleczna, która tysiące lat temu została spustoszona przez serię potwornych wojen. Oto kosmos, w którym ludzie zamieszkują resztkę ocalałych z pożogi układów - gdzie nieliczne, inteligentne Maszyny budzą trwogę, a wygnani poza Granicę Galaktyczną Obcy znani są już tylko z legend. Oto wszechświat Głębi - zagadkowej, wpędzającej w szaleństwo niby-przestrzeni. Oto świat Myrtona Grunwalda, który stracił swój statek i załogę. I który zrobi wszystko, by znów pożeglować ku gwiazdom. 
A nie będzie to łatwe. Napęd głębinowy już drży. Dotknij nawigacyjnej konsoli. Złap za uchwyt sterowniczy i uwierz. Bo ten skokowiec jest twój. Zawsze był. 
Opis z okładki książki.
Zanim przejdę do właściwej recenzji - ten okładkowy blurb ze Skokowca jest chyba najlepszy, jaki widziałam od początku prowadzenia bloga. Wcześniej nie zwracałam na nie uwagi, więc może kiedyś czytałam fajniejszy, ale ten ma w sobie to coś, zapowiedź tajemnicy czekającej na odkrycie. I dobrze pasuje do treści książki.

Głębia. Skokowiec to książka mojego męża. Przeczytał ją bardzo szybko i teraz ma ochotę na drugi tom. Dla mnie była to wystarczająca rekomendacja. I muszę przyznać, że również zostałam fanką Głębi.

Autor założył sobie napisanie dużej, rozbudowanej historii z wieloma bohaterami, a do tego jeszcze postanowił trzymać się naukowych faktów tam, gdzie tylko się da. Generalnie to dobrze, ale przez to początek książki jest trochę za bardzo ciężkostrawny. Mnóstwo postaci, lokacji i informacji o przedstawionym świecie zabija płynność narracji i dezorientuje czytelnika, ale na szczęście szybko się odnalazłam. Kiedy przebrnie się już przez to wstępne zamieszanie śmiało można cieszyć się rozwojem fabuły. Wątki zaczynają się ze sobą zgrabnie łączyć i podążają do emocjonującego finału, chociaż dobrze widać, że jest to pierwszy tom i niektóre z nich będą kontynuowane dopiero w kolejnych częściach.

Językowo Skokowiec jest bardzo poprawny. Jest tam trochę technobełkotu, ale znajdzie się też delikatny humor (zwłaszcza sceny z kotem, kot Głód jest fenomenalny i szkoda, że jest go tak mało). Podoba mi się, że autor pokusił się o wymyślenie własnych przekleństw nawiązujących do historii opisywanego świata.

Kapitan Myrton Grunwald, jego niestandardowa załoga oraz postaci z innych wątków są dobrze wymyślone i napisane. Co prawda miałam ochotę wziąć takich dwóch, wrzucić do śluzy i wywalić w przestrzeń, ale to również pozytywnie świadczy o kunszcie pisarza. Mam wrażenie, że postaci kobiece są wykreowane odrobinę lepiej, ale kapitanowi Grunwaldowi również nic nie brakuje.

W space operze ważny jest epicki konflikt i ratowanie świata, więc tutaj też mamy kilka konkurujących ze sobą stronnictw. Największe z nich to Zjednoczenie zrzeszające większość ludzkości, częściowo niezależne Światy Zewnętrzne, Elohim usiłujący upodobnić się do Obcych oraz Stripsowie usiłujący upodobnić się do Maszyn. Te dwie ostatnie frakcje są mocno przerysowane i jak na mój gust trochę nierealistyczne, ale to tak odległa przyszłość, że akceptuję takie rozwiązanie. Ważne są również echa dawnych wielkich wojen, ratowania świata na razie nie stwierdzono - chociaż obstawiam, że taki wątek w końcu się pojawi.

Głębia. Skokowiec to kolejna książka polskiego autora, która mi się spodobała i uważam ją za lepszą od zagranicznych, mocno promowanych pozycji (chociażby od Wojny starego człowieka, która była dość przeciętna). To również kolejny świetny pomysł na wysokobudżetowy serial. Oceniam ją na 4/5 i na pewno przeczytam kolejne tomy.

3 komentarze:

  1. Lubię fantastykę polskich pisarzy i to jest niepodważalny fakt. Radzą sobie równie dobrze co zagraniczni - jeżeli nie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli warto sięgnąć. Dobrze wiedzieć, bo miałam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zdecydowanie warto, zwłaszcza jeśli lubi się literaturę tego typu.

      Usuń