czwartek, 5 października 2017

51/2017 Mroczniejszy odcień magii, V. E. Schwab (Odcienie magii tom I)


Witajcie w Szarym Londynie – brudnym i nudnym, pozbawionym magii, rządzonym przez szalonego króla Jerzego III. Istnieje też Czerwony Londyn, w którym w równej mierze szanuje się życie i magię, oraz Biały, miasto wycieńczone wojnami o magię. A niegdyś, dawno temu, istniał jeszcze Czarny Londyn... Teraz jednak nikt o nim nawet nie wspomina. 
Oficjalnie, Kell jest podróżnikiem z Czerwonego Londynu – jednym z ostatnich magów, którzy potrafią przemieszczać się pomiędzy światami – i działa jako posłaniec między Londynami i ambasador czerwonego królestwa rodziny Mareshów. Nieoficjalnie, uprawia przemyt – bardzo niebezpieczne hobby, o czym przekonuje się na własnej skórze, kiedy wpada w pułapkę wraz z zakazanym przedmiotem z Czarnego Londynu. Ucieka więc do Szarego, gdzie z kolei naraża się Lili Bard, złodziejce o wielkich aspiracjach. To właśnie z nią Kell wyrusza w podróż do alternatywnej krainy, której stawką jest uratowanie wszystkich światów…
Opis fabuły z okładki książki.  
Mroczniejszy odcień magii to książka, która w zeszłym roku przetoczyła się przez blogosferę i pozostawiła po sobie masę pozytywnych recenzji. Już wtedy postanowiłam ją przeczytać. I była to dobra decyzja. 

Książka sprawia wrażenia napisanej dla nieco młodszego odbiorcy. Główni bohaterowie mają około dwudziestu lat i mało skomplikowane charaktery. Pomysł na równoległe Londyny jest ciekawy, ale nie znajdziemy tu rozbudowanego światotwórstwa jak chociażby u Georga R. R. Martina. Nie są to jednak wady, przecież nie każda książka fantasy musi być 1000-stronicową cegłą z dziesiątkami postaci o super złożonej psychice. Autorce udało się zawrzeć interesujący pomysł na czterystu stronach. Jest to dobry wstęp do trylogii, która zapewne poszerzy naszą wiedzę o tym uniwersum.

Sama historia, choć dość prosta, jest niezmiernie ciekawa i wciągnęła mnie od razu. Koncept światów równoległych, magia, zmagania pomiędzy magami, a nawet zaczarowana wielostronna kurtka Kella - jakże mi się to spodobało! Mroczniejszy odcień magii jest wyrazisty i ma swój klimat, który bardzo przypadł mi do gustu.

Jak już wspominałam, postaci w tej książce nie są zbyt skomplikowane. Kell jest magiem, który posiada bardzo rzadką umiejętność - potrafi przechodzić pomiędzy światami. Z tego względu został wychowany przez rodzinę królewską z Czerwonego Londynu i zajmuje się przenoszeniem korespondencji do innych Londynów. Z tego powodu zdarza mu się strzelić focha - tak naprawdę jestem nikim, gdyby nie moja magia, to nie chcieliby mieć ze mną nic wspólnego, jestem tylko narzędziem - i w sumie ma wiele racji. Kell jest jeszcze młody, ma 21 lat, więc takie narzekanie jest uzasadnione, chociaż rodzina królewska traktuje go bardzo dobrze (no, może poza tym małym incydentem z wymazywaniem pamięci o prawdziwej rodzinie), a z księciem pozostaje w prawdziwie braterskiej relacji. Generalnie jednak bardzo polubiłam tę postać i nie mam do niej większych zastrzeżeń. No, może Kell odrobinę za szybko opanował magię bitewną, której wcześniej się nie uczył, ale to drobiazg, który mogę spokojnie zaakceptować.

Inaczej ma się sprawa z Lilą, główną postacią kobiecą. Jest ona mieszkanką Szarego Londynu, czyli tego najbardziej zwyczajnego, który zapomniał o magii. Oraz genialną, nieuchwytną złodziejką, której praktycznie wszystko się udaje. Jestem zdania, że autorka przedobrzyła z Lilą i zamiast pełnokrwistej bohaterki opisała jakąś heroinę. Rozumiem, że kiedy usłyszała o magii i światach równoległych, natychmiast zapragnęła dowiedzieć się o tym jak najwięcej, sama bym tak zrobiła. Ale świetnie kradnie, umie się bić, ma ciętą ripostę na każdą okazję, jest trochę chamska i bardzo niezależna - za dużo tego dobrego i już naprawdę niewiele dzieli w moich oczach Lilę od rasowej Mary Sue. Na szczęście ta granica nie została przekroczona i  mam wrażenie, że w kolejnych tomach Lila jeszcze się wyrobi i nabierze trochę głębi. Autorka zaspoilerowała mi już kilka istotnych części na jej temat (w tak subtelny sposób, że chyba tylko człowiek bez jednego oka by tego nie zauważył), więc jej powrót jest praktycznie pewny.

Inni bohaterowie są mocno drugoplanowi i pozbawieni ciekawych charakterów. Złe bliźniacze rodzeństwo rządzące Białym Londynem jest tak stereotypowe, że szkoda gadać. Rhy, książę Czerwonego Londynu, zapowiada się całkiem nieźle i także obstawiam rozbudowanie jego postaci w kontynuacjach Mroczniejszego odcienia magii. Okropnie razi mnie jednak dysproporcja pomiędzy liczbą postaci żeńskich i męskich. Kobiet, które mają jakiekolwiek kwestie mówione, jest zaledwie cztery. Pojawia się piąta, ale jest tylko wspomniana przez Kella. Za to mężczyzn tak na szybko naliczyłam piętnastu. Nie wiem skąd to wynika, ale przy czytaniu odniosłam wrażenie, że jest tylko Lila i otaczający ją tłum mężczyzn, co jest strasznie sztuczne i generalnie nie wiem, dlaczego autorka tak to rozegrała - zwłaszcza, że w żadnym z Londynów kobiety nie są dyskryminowane i zmuszane do siedzenia w domu, co w pewien sposób tłumaczyłoby taki stan rzeczy. Czekam na poprawę w kontynuacji.

O fabule nie będę się rozwodzić zbyt długo, bo łatwo byłoby o spoiler. Jest ona niezbyt skomplikowana, ale nie głupia. Wielu rzeczy można się szybko domyślić, ale przy takiej lekkiej rozrywkowej powieści nie jest to niewybaczalna wada. Duży plus za to, że Mroczniejszy odcień magii można przeczytać jako pojedynczą, zamkniętą historię, a drugi za to, że pokazuje, że można napisać niezłe fantasy mieszczące się na czterystu stronach.

Książka ta nie jest idealna, ale nie wywołała u mnie irytacji. Mogę ją polecić komuś, kto wcześniej nie miał styczności z fantasy, a chciałby przeczytać coś w tym klimacie. Oceniam Mroczniejszy odcień magii na 4/5. Światy, które stworzyła autorka, wciągnęły mnie i mam ochotę odkrywać je dalej.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Wiem, że jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce, to z pewnością przeczytam, ale trochę martwi mnie, że podobno w drugim tomie rozwinęły się relacje między postaciami, ale ucierpiała akcja. A tu z kolei martwią mnie trochę te proste, stereotypowe, a nawet przesadzone postaci. Myślę, że Lila mogłaby działać mi na nerwy. I mam dylemat, bo z jednej strony naprawdę chciałabym przeczytać, ale z drugiej obawiam się, że będę rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dwa wyjścia: albo przeczytasz i się przekonasz, albo będziesz żyć w niepewności :)

      Usuń
  3. O tak! :D Ta książka była świetna! :D Muszę jak najszybciej przeczytać drugi tom, bo z tym już tyle zwlekam!

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
  4. Motyw ciekawy, ale raczej się na nią nie zdecyduje. Wydaje mi się, że "Czterdzieści i cztery" Piskorskiego jest po prostu lepszą książką, a tam w pewnym sensie mamy podobne motywy: podróże między wymiarami są, z tym, że tam inne wymiary to alternatywne rzeczywistości :D No i to steampunk/eterpunk, więc nie mamy magów jako takich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, Czterdzieści i cztery jest książką lepszą, i to o wiele. Jednak to inny gatunek, poważniejszy, mniej naiwny. Nie udało mi się jeszcze znaleźć książki adresowanej do młodzieży, która byłaby naprawdę dobra bez żadnych większych zastrzeżeń. I teraz powstaje pytanie: czy ja już jestem za stara na taką literaturę, czy też autorzy się specjalnie nie starają i wychodzą z założenia, że młodzi i tak wszystko łykną jak pelikany?

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że większość jest po prostu raczej kiepska i tyle ;/ Sama znam pojedyncze książki młodzieżowe, które na 100% są po prostu dobre i przyjemne. Mam tu na myśli np. książki Funke, które są po prostu śliczne. Ale większość młodzieżówek, kierowanych do dziewczyn, jest bardzo nijaka, jeśli nie kiepska i krzywdząca...

      Usuń
  5. czytałam, niestety całość mnie nie przekonała. cudna okładka, niestety gorsza treść. nie będę kontynuować serii. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń