niedziela, 31 maja 2020

Nowe książki: maj 2020



W tym miesiącu moim nowym nabytkiem jest tylko ten piękny prezent urodzinowy: świetnie wydana ilustrowana trylogia Władca Pierścieni. Wygląda rewelacyjnie, i w sumie już od dawna myślałam nad zakupem tego klasyka, ale jest jeden problem: tłumaczenie. Kultowo skopane tłumaczenie Jerzego Łozińskiego, na szczęście nie w pierwotnej bardzo dziwnej wersji. Do tego wydania wprowadzono wiele poprawek, które ponoć czynią książkę czytalną. Chętnie sama się przekonam, bo czytałam Władcę tylko w tej lepszej wersji.

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że rzeczywiście da się to czytać, bo nazwisko tłumacza naprawdę odstrasza xD ale wydanie bardzo ładne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tłumaczenie Łozińskiego jest lepsze, tyle że Polacy są przyzwyczajeni do Skibniewskiej. Sam Tolkien był nieco niekonsekwentny jeśli chodzi o przekładanie. Z jednej strony chciał, żeby hobbici byli tacy swojscy, z drugiej, żeby przekłady zachowały angielski charakter...

    W każdym razie Łoziński poszedł za "swojskością", stąd ta "profanacja" typu zamiana Baggins na Bagosz czy Shire na Włość.

    Acz niektóre jego pomysły są niezbyt mądre, jak zamiana krasnoludów na krzaty. Przy czym to zabieg niepotrzebny, bo już Skibniewska spolszczyła dwarf tworząc neologizm krasnolud, to po co kolejny (tym bardziej że krasnoludy dobrze się u nas zadomowiły)?

    Ale widzę, że masz wydanie z 2017 roku, czyli siódme w tłumaczeniu Łozińskiego. Najtrudniejsze do zaakceptowania było właśnie pierwsze, potem w kolejnych Zysk i S-ka wprowadzał zmiany, jakby miksując tłumaczenie Łozińskiego z tłumaczeniem Skibniewskiej. Moim zdaniem, to wydanie powinno zadowalać i tradycjonalistów, i fanów łozizmów.

    OdpowiedzUsuń