piątek, 23 kwietnia 2021

3/2021 Thrawn, Timothy Zahn (trylogia)

 

Najbardziej bezwzględny i przebiegły wojownik w historii Imperium Galaktycznego, wielki admirał Thrawn, jest jednym z najbardziej fascynujących bohaterów uniwersum Gwiezdnych Wojen. Od wprowadzenia go w bestsellerowej, stanowiącej klasykę gatunku powieści Timothy’ego Zahna Dziedzic Imperium, a także przedstawienia kontynuacji jego losów w Ciemnej stronie Mocy oraz Ostatnim rozkazie, jak również w innych pozycjach z serii, zyskał status legendy pośród największych czarnych charakterów Gwiezdnej Sagi. Początki wielkiego admirała i historia jego kariery w szeregach Imperium pozostawały dotąd owiane tajemnicą. Teraz, za sprawą powieści Star Wars: Thrawn, czytelnik ma okazję poznać wydarzenia, które wprowadziły na imperialny firmament tę niebieskoskórą, czerwonooką gwiazdę geniusza strategii i śmiertelnie groźnego wojownika, oraz jego drogę do najwyższej potęgi… i niesławy.

Przebywający na wygnaniu Thrawn zostaje odnaleziony i ocalony przez imperialnych żołnierzy. Dzięki przenikliwości oraz niesamowitym zdolnościom taktycznym błyskawicznie zyskuje uznanie w oczach samego Imperatora Palpatine’a i udowadnia, że jest równie ambitny, co nieodzowny Imperium.

Wiedza, intuicja oraz zdolności bojowe Thrawna zostaną wystawione na próbę, gdy stanie on przed wyzwaniem stłumienia buntu, zagrażającego życiu niewinnych istot, imperialnej dominacji w galaktyce, a także jego ostrożnie snutym planom zdobycia jeszcze większej władzy.

Opis fabuły pierwszego tomu: lubimyczytac.pl 

Zwięźle i szczerze: spodziewałam się po tych książkach czegoś więcej. Dostałam przeciętną gwiezdnowojenną space operę, napisaną poprawnie, ale bez polotu. Jej największa wada - nie wzbudziła we mnie żadnych emocji.

Moim zdaniem najbardziej udaną częścią trylogii jest ta pierwsza, w której to Thrawn dopiero wstępuje w szeregi imperialnej armii, idzie do Akademii, powoli pnie się w górę. Jego protektorem był sam Palpatine, a i tak nie szło mu to super gładko. Może ja po prostu lubię motyw szkoły i dlatego ta część podeszła mi najbardziej? Bo były też wady, m. in. ogłupianie przeciwników Thrawna tylko po to, żeby na ich tle wydawał się większym geniuszem (to się zresztą przewijało przez wszystkie tomy i co chwilę mnie irytowało.

Druga część jest okej: Thrawn i Darth Vader zostają niejako zmuszeni do współpracy. Sprawa jest nawet ciekawa i dobrze czytało mi się o przepychankach pomiędzy bohaterami, ale pół książki zajmują retrospekcje z ich pierwszego spotkania, kiedy to Vader był jeszcze Anakinem, i również wykonywali razem pewną misję, dziwnym trafem na tej samej planecie i w okolicach. Przypadek? Nie sądzę... W każdym razie retrospekcje wydały mi się nudniejsze od akcji właściwej i spokojnie można byłoby je skrócić o połowę. Wybijały mnie tylko z rytmu i zniechęcały do czytania.

A trzecia część jest do bólu przeciętna. Jakaś misja, jakieś tajemnicze zagrożenie, kosmiczne bitwy opisane tak se i teoretyczny geniusz Thrawna, w który ciągle ciężko było mi uwierzyć. No i jest jeszcze coś, co sprawiało, że traktuję te książki jako fanfik, a nie samodzielne utwory: olbrzymia ilość nawiązań do całego uniwersum Gwiezdnych Wojen. Po co opisywać znane postaci (np. Tarkina i Krennicka), skoro czytelnicy i tak rozpoznają je z innych kanonicznych dzieł? Można też rzucić jakimś nazwiskiem nie wyjaśniając niczego, czytelnicy się połapią. Albo wręcz wrzucić cały serial pomiędzy dwa tomy trylogii i wspomnieć o nim w trzech zdaniach. Jak ktoś go nie oglądał, trudno, jego strata.

Z tego powodu uważam więc, że trylogia Thrawn jest tylko dodatkiem dla wiernych fanów, nie obroni się jako odrębne dzieło (z czym znakomicie sobie radzą czytane przeze mnie niedawno Utracone gwiazdy, które też przecież miały masę nawiązań). Za przeciętność i lekki zawód, którego doznałam w czasie lektury, oceniam całość na niezbyt mocne 3/5 i chyba dam sobie spokój z książkami z tego uniwersum, bo okazuje się, że nie są one niczym szczególnym.

2 komentarze:

  1. Uffff, jak dobrze, że nie kupiłem (a rozważałem). Jednak z SW zostanę przy komiksach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... Kusi i ciekawi mnie postać Thrawna, bo daje szansę na wyjście poza Moc i X-Wingi, więc tym bardziej szkoda, że trylogia przeciętna.

    OdpowiedzUsuń