sobota, 21 lipca 2018

20/2018 Północ, Erin Hunter (Wojownicy. Nowa przepowiednia tom I)

 
Mrok, Powietrze, Woda i Niebo staną się jednością... by odmienić las na zawsze. 
Klany dzikich kotów od wielu księżyców żyły w pokoju – jednak przodkowie mają dla nich przerażające wieści. Nadchodzi nowa przepowiednia i nieznane wcześniej zagrożenie. Młody wojownik, Jeżynowy Pazur, nieoczekiwanie dla siebie, zostaje wskazany jako ten, od którego zależy los wszystkich klanów.
Opis fabuły: lubimyczytac.pl 
Kolejna książka o wojowniczych kotach za mną. Tym razem kilku przedstawicieli wszystkich czterech klanów musi współpracować ze sobą by przetrwać trudną podróż podjętą na polecenie Klanu Gwiazdy. Stawka jest wysoka - przetrwanie wszystkich kotów.

Klany będą musiały zacząć działać wspólnie i jest to dla mnie dobra wiadomość, bo mam już dość kociego rasizmu i dyskryminacji ze względu na przynależność klanową. Nie będzie to łatwe, ale z całą pewnością wykonalne. Głównym bohaterom powieści się udało, więc i inni w końcu dojdą do porozumienia. 

Koty wybrane do udziału w misji  mają różne charaktery, co sprawia, że interakcje między nimi są bardzo intensywne. Często się kłócą i ostro dyskutują, lecz zawsze potrafią się dogadać. Są to przedstawiciele młodego pokolenia, gdyż od wydarzeń z Wojowników minęło już trochę czasu. Las był bezpieczny, koty dorastały bez większych przeszkód. Teraz wszystko się zmieni - i to już w kolejnym tomie. Fajnie, że fabuła rozkręciła się tak szybko i autorki (przypominam, że Erin Hunter to pseudonim grupy pisarek tworzących te opowieści) nie czekały z większymi wydarzeniami aż do finału.

Czepię się teraz drobnego szczegółu: nie podoba mi się, że córka Ognistej Gwiazdy jest ruda tak samo jak jej ojciec. U kotów rudy kolor sierści występuje prawie wyłącznie u samców. Kociczka może być ruda, ale jest to dość rzadkie - musi odziedziczyć odpowiednie geny od obojga rodziców, znacznie bardziej prawdopodobny jest tricolor albo szylkret. Autorki w ogóle podchodzą bardzo kreatywnie do sprawy umaszczenia kotów. Jeden jest biały z łapami w kolorze czarnym aż wpadającym w granat. Koty biało-czarne umaszczone są raczej odwrotnie: ciemne na wierzchu z jasnym spodem (łapami, brzuchem, kołnierzem). Chyba, że chodzi tu o maść typu point, gdzie tułów kota jest jasny, a kolor występuje na łapach, ogonie i głowie... Ja jednak myślę, że wygląd bohaterów jest kreowany przez autorki w oparciu o trzy zasady: ma być bajecznie, oryginalnie i dobrze wyglądać na fanartach.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko książka dla dzieci, ale mi się Północ podobała na tyle, że daję jej 4/5. Urzekł mnie zwłaszcza humor, którego było tu zdecydowanie więcej niż w pierwszym kocim cyklu. Jedyne, co mi tu nie pasowało, to zakończenie i super mądry borsuk ex machina. Myślę, że dałoby się lepiej spuentować tę całą wyprawę. Ogólnie chętnie wrócę do przygód Jeżynowego Pazura i spółki bo naprawdę fajnie się o nich czyta.

Moje recenzje innych książek Erin Hunter tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz