Trochę się tego uzbierało w grudniu... Na mojej półce zaczęło już brakować miejsca i musiałam trochę pokombinować, żeby wszystko się ładnie zmieściło. Chyba już nadszedł czas na zakup kolejnej biblioteczki, zwłaszcza, że zaczynam kupować coraz więcej grubych książek.
Trzy powyższe książki dostałam na Gwiazdkę. Ogień przebudzenia to pierwszy tom trylogii o smokach, której byłam ciekawa od dłuższego czasu. Niektóre utwory zawarte w zbiorze autorstwa Ursuli K. LeGuin już czytałam, ale chętnie je sobie odświeżę. Terror znam w wersji serialowej, porównanie go z książką to zdecydowanie dobry pomysł.
A to książki, które dostał mój mąż. Za muzyczne nie mam zamiaru się brać, bo akurat za Slayerem i SOaD nie przepadam, ale Utracone gwiazdy z uniwersum Star Wars chętnie przeczytam - zwłaszcza, że to podobno najlepsza powieść, jaka wyszła w tzw. nowym kanonie.
To natomiast jest prezent, który zrobiłam sobie sama jeszcze przed świętami. Trzeci i czwarty tom cyklu Expanse oraz piąty tom Opowieści z meekhańskiego pogranicza były czymś, co zdecydowanie musiałam mieć.
Te trzy książki wygrzebałam z kosza z Tesco. Ostre cięcia już kiedyś czytałam, ale uznałam, że warto je mieć. Czas zabijania jest moją ulubioną powieścią Johna Grishama i na pewno do niej wrócę, a 90 najważniejszych książek dla ludzi, którzy nie mają czasu czytać ma formę komiksu i po pobieżnym przekartkowaniu wydaje się być bardzo zabawne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz