czwartek, 5 grudnia 2019

29/2019 Wielki Mistrz, Trudi Canavan (Trylogia Czarnego Maga tom III)

Sonea wiele nauczyła się w Gildii Magów. W ciągu ostatniego roku Regin dał jej spokój, a pozostali nowicjusze zaczęli traktować ją z niechętnym szacunkiem. Dziewczyna nie może jednak zapomnieć tego, co widziała w podziemnej komnacie Wielkiego Mistrza Akkarina, ani też ostrzeżenia, że odwieczny wróg Kyralii obserwuje czujnie Gildię.W miarę jak Akkarin ujawnia coraz więcej swojej wiedzy, Sonea przestaje być pewna, komu ufać ani czego bać się najbardziej. Czy prawda może być aż tak przerażająca, jak przedstawia ją Wielki Mistrz? A może jest to podstęp, mający skłonić ją do uczestnictwa w jego mrocznych intrygach?
Opis z lubimyczytac.pl
Miałam nadzieję, że ta trylogia będzie lepsza, że będzie to ciekawa historia fantasy z magią w roli głównej. Niestety okazało się, że fabuła nie była zanadto wciągająca, a magii było mniej niż się spodziewałam. Jednakże uczciwie muszę stwierdzić, że i tak Wielki Mistrz jest najlepszą częścią tej serii.

Gdzieś tak do połowy książki naprawdę nie miałam się do czego przyczepić. Akcja płynie wartko, pojawia się ciekawy wątek tajemniczych morderstw dokonywanych przez kogoś z magicznymi zdolnościami. Sonea wreszcie dowiaduje się prawdy o Akkarinie (oczywiście w jego przypadku prawie wszystkiego domyśliłam się wcześniej) i zaczyna naukę czarnej magii. Ale potem, gdy oboje zaliczają spektakularną wpadę i zostają wygnani, tempo siada i nie podnosi się aż do końca. Opisy wygnania odnoszą się głównie do uczucia rodzącego się między głównymi bohaterami, a ja wielką fanką romansów nie jestem. Ostateczna konfrontacja ze złymi magami też nie zachwyca. Według mnie jest za bardzo rozciągnięta, przez co nie ma w niej dramatyzmu. Inna rzecz, że nie przywiązałam się zbytnio do postaci, więc było mi wszystko jedno, co się z nimi stanie.

Właśnie, postaci. Jedynie Akkarin jest pełnokrwistym bohaterem, a i tak nie nazwałabym go świetnie napisanym. Całkiem w porządku jest też ambasador Dannyl, homoseksualny mag, który musi stawić czoła uprzedzeniom. Spoko pomysł, ale co z tego, skoro jego wątek zupełnie nic nie wnosi do głównej fabuły? Serio, spokojnie można byłoby go wyciąć i nic by się nie stało. Sonea jest nijaka, wręcz przezroczysta. Może to specjalny trik, zastosowany po to, żeby czytelniczki mogły się z nią utożsamiać, ale na mnie to nie działa. W każdym razie nie mam o niej nic więcej do powiedzenia. Są jeszcze Złodzieje... To mnie chyba najbardziej wkurzało, gloryfikowanie bandytów, którzy niby są tacy dobrzy dla biednych, tak wszystkim pomagają, ale skąd wzięli pieniądze, to już autorki jakby nie obchodzi.

Myślałam, że polubię się z magicznym światem wykreowanym przez Trudi Canavan, ale tak się nie stało. Zostawię więc jej twórczość w spokoju i raczej do niej nie wrócę. Na pożegnanie daję Wielkiemu Mistrzowi 3/5, bo właśnie na tyle według mnie zasługuje.

Recenzja pierwszego tomu Gildia magów
Recenzja drugiego tomu Nowicjuszka                                                                                                              

4 komentarze:

  1. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości - niby autorka ma pomysły, ale fabuła jest dziurawa i nielogiczna, zaś bohaterowie działają tylko wtedy, gdy autorce to pasuje, a cały świat oprócz nich stoi w miejscu, że ja też odłożyłam twórczość Canavan w kąt i nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sam pomysł na magię i świat był całkiem fajny, niestety autorka poszła bardziej w obyczajówkę niż w fantasy...

      Usuń
  2. Czytałem pierwszy tom niezbyt długo po jego premierze i na tym zakończyłem. Nie było tam za bardzo nic, co by mnie przekonało do lektury tomów kolejnych. Nawet biorąc pod uwagę moją słabość do długich cykli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie skusiła ta magia, a później nie było jej za wiele... Może nie żałuję, że czytałam dalej, ale było blisko :)

      Usuń