"Zaginiona dziewczyna" nie mogła długo czekać na półce. Przeczytałam ją w ciągu dwóch dni. Jest to kolejna dobra powieść Gillian Flynn, chociaż myślę, że poprzednie były trochę lepsze. W "Ostrych przedmiotach" i "Mrocznym zakątku" roiło się od świrów i psychopatów, a tutaj mocno nienormalna jest jedynie Amy. Jej mąż Nick jest zaledwie beznadziejnym mężczyzną, a jego siostra Margo to ktoś, kogo mogłabym polubić w prawdziwym życiu.
Jednak odchyły Amy w zupełności wystarczą. Sama potrafi nieźle namieszać. Wszyscy muszą spełniać jej oczekiwania i starać się jej nie zdenerwować. Jeśli jej podpadniesz - biada ci. Wymyśli diaboliczny plan i zniszczy ci życie odhaczając z uśmiechem kolejne punkty z listy. Mąż zdążył już ją trochę poznać i może to pozwoli mu uniknąć strasznej zemsty...
Prawie równo rok temu ogladałam ekranizację tej książki (swoją drogą bardzo dobrą i wierną oryginałowi), więc rozwój fabuły nie był dla mnie zaskoczeniem. Trochę szkoda, bo fajnie byłoby przeczytać "Zaginioną dziewczynę" naprawdę pierwszy raz. Mimo to książka mnie mocno wciągnęła. Szkoda, że autorka nie opisała szerzej tła wydarzeń, miejsca akcji. Brakuje trochę klimatu. Mocno skupiła się na relacjach pomiędzy mężem i żoną i całokształt na tym nieco ucierpiał.
Szkoda też, że Gillian Flynn zabrała się teraz za pracę dla telewizji, bo to oznacza, że na jej kolejną powieść będę musiała poczekać.
"Zaginiona dziewczyna" to pierwsza książka Gillian Flynn, jaką przeczytałem. Później był "Ostre przedmioty" (recenzje obu na moim blogu). Dla mnie obie były mocno wciągające, a charaktery w nich stworzone niezwykle ciekawe i intrygujące. Przede mną jeszcze "Mroczny zakątek" - mam nadzieję, że już wkrótce. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam również :)
Usuń