Od tej książki zaczęła się w latach dziewięćdziesiątych ogólnoświatowa fascynacja prehistorycznym światem dinozaurów.
Na wyspie w pobliżu Kostaryki powstaje Jurassic Park. Jego największą atrakcją są żywe dinozaury, które zostały sklonowane z DNA pobranego ze skamieniałych insektów. Stworzony przez człowieka ekosystem wymyka się spod kontroli. Wbrew woli twórców dinozaury wydostają się na wolność, polując na inne stworzenia oraz na... ludzi. Zaczyna się walka o przetrwanie.
Opis fabuły z portalu lubimycztac.pl
Michaela Crichtona znają chyba wszyscy, nawet jeśli wydaje im się, że tak nie jest. To twórca takich książkowych hitów jak "Kula", "Andromeda znaczy śmierć", "Trzynasty wojownik", "Rój" czy właśnie "Jurassic Park". Książki mogą być nieznane szerszej publiczności, ale za to ich ekranizacje zdobyły sławę na całym świecie.
"Park Jurajski" wpadł mi w ręce przypadkiem. Przyznam się, że z filmów widziałam tylko zeszłoroczny "Jurassic World", który nawet mi się podobał. Nie wiem jakim cudem ominęłam pierwsze filmy Spielberga, była to przecież złota era wypożyczalni kaset wideo i oglądało się wieczorami takie hity jak "Uwolnić orkę", "Beethoven" czy różnego rodzaju bajki. Jako dziecko bardzo lubiłam dinozaury i naprawdę dziwię się teraz jak mogłam przegapić taki film...
No ale teraz, po ponad dwudziestu latach, przeczytałam książkę. Jest to sprawnie napisany i trzymający w napięciu thriller. Oprócz dorosłych naukowców mamy tak również dwójkę dziecięcych bohaterów. Autorowi udało się bardzo dobrze napisać te postaci, są one bardzo wiarygodne, zachowują się po prostu jak dzieci i nie irytują. Pochwalę też wszystkie sceny, w których dinozaury polują na ludzi. Są napisane dynamicznie i pełne wciągającej akcji. Niemalże można poczuć gorący oddech drapieżnika na własnej skórze i jest to największa zaleta tej powieści.
"Jurassic Park" ma też wady, i to takie, które drażniły mnie dość mocno. Książka to technothriller, więc autor siłą rzeczy powrzucał do niej wiele informacji dotyczących DNA i klonowania. Ok, to rozumiem. Jednym z bohaterów jest matematyk, który twierdzi, że w Parku wydarzy się jakaś katastrofa, bo według teorii chaosu nikt nie jest w stanie przewidzieć jak zachowa się układ złożony z tak wielu nieprzewidywalnych dinozaurów. To też byłoby ok, ale dlaczego autor przypomina nam o tym dosłownie co kilkanaście stron? Co trochę pojawia się też szczegółowy opis komputerowego systemu zabezpieczeń Parku - włącznie z fragmentami kodu na pół strony i obrazkami przedstawiającymi interfejs programu. Nie rozumiem po co to wszystko. Opisy te spokojnie można byłoby skrócić o jedną trzecią. Nachalne powtórzenia praktycznie tych samych informacji źle wpływają na tempo powieści szatkując akcję na kawałki.
Nie potrafiłam się zżyć z większością bohaterów. Cieplejsze uczucia żywiłam tylko do wnuków Hammonda, szalonego założyciela Parku: Tim i Lex; oraz do pary paleontologów: Alana Granta i Ellie Sattler, Resztę spokojnie mogły pożreć welociraptory. Generalnie muszę się przyznać, iż ostatecznie kibicowałam dinozaurom; chciałam, żeby uciekły z wyspy i żyły sobie bezpiecznie gdzieś w dżungli. Chyba jednak jestem złym człowiekiem ]:->
3/5, na tyle oceniam tę książkę, To fajny thriller, niestety popsuty przez powtarzający się (aczkolwiek całkowicie zrozumiały) technobełkot. Polecam dla miłośników dinozaurów i dla tych, którzy w trakcie czytania lubią poczuć ciary.
Hmmm... Widziałam tylko jeden film, w dodatku ten najnowszy. I mnie osobiście wystarczy, niestety to kompletnie nie są moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńwww.maialis.pl