Akcja powieści rozgrywa się na początku XXI wieku w Polsce, która jest obiektem rywalizacji międzynarodowych koncernów i służb specjalnych. Tytułowy bohater, Robert, jest kataryniarzem, czyli operatorem rozległej sieci komputerowej (według autora, oficjalna nazwa to indirect controller), który łączy się z nią poprzez przystawki podłączone do rdzenia kręgowego. Wychowany w patriotycznej rodzinie, walczył kiedyś z komunizmem, pracował też dla prawicowych rządów, potem rozczarowany światem polityki przeszedł do biznesu. Robert, poruszając się w cyberprzestrzeni przypadkowo odkrywa plany dotyczące przyszłych losów Europy Środkowej, w tym Polski, a wiedza ta prowadzi go do dalszych niebezpiecznych odkryć.
Opis fabuły: wikipedia
Rafał Ziemkiewicz znany jest ze swoich kontrowersyjnych, mocno prawicowych poglądów. Do tej pory czytałam tylko jedną książkę jego autorstwa - "Walc stulecia". Nie powiem, było to pozytywne zaskoczenie. Gdzieś w Internecie znalazłam tekst kogoś, kto polecał "Pieprzony los kataryniarza" jako książkę, która jest dobra i może podobać się nawet wtedy, gdy nie lubimy autora. Przeczytałam ją i nie mogę zgodzić się z tym twierdzeniem.
Akcja powieści dzieje się w 1995 roku i w tym też roku została ona napisana. Polska jest tam niewiele znaczącym kraikiem wciśniętym pomiędzy Unię Europejską a Imperium Wszechrosji. Gospodarka leży, bezrobocie rośnie, kraj jest polem rozgrywek obcych mocarstw. Ogólnie syf, kiła i mogiła, wszystko w czarnych barwach, zero perspektyw i możliwości poprawy. Tylko nakryć się prześcieradłem i czołgać się w stronę cmentarza. Jestem już w takim wieku, że dość dobrze pamiętam lata 90. i naprawdę nie były one aż tak tragiczne. Owszem, teraz jest lepiej pod wieloma względami, łatwiej jest znaleźć pracę, ale kiedyś ludzie też jakoś żyli i byli szczęśliwi.
Chociaż chwila, w książce świadomość totalnej beznadziei ma tylko, elita, garstka wybranych, która ma dostęp do informacji. Reszta to bezmyślny motłoch, bydło karmione odpowiednio spreparowanymi serwisami informacyjnymi. Nie lubię kiedy książka lub jej autor mnie obraża, a tu tak właśnie trochę się czułam, no bo przecież jestem tylko zwykłym, szarym człowiekiem i nie mam żadnych powiązań z ludźmi u władzy. Tak więc za wątki polityczne daję wielki minus.
Oprócz tego czarnego nastroju w książce mamy też wątki cyberpunkowe - połączenie człowieka z maszyną, podróże w głąb sieci. Jest to jasny punkt powieści. Sieć i poruszanie się po niej są opisane bardzo obrazowo i z pewną dozą prawdopodobieństwa. Szczególnie podobała mi się dynamiczna i trzymająca w napięciu końcówka. Ale dla równowagi początek "Pieprzonego losu kataryniarza" ciągnie się niemiłosiernie i nie mogłam dobrze wgryźć się w akcję. Autor snuje rozmaite dygresje o wszystkim i o niczym, co wywoływało u mnie senność. Zabierałam się do czytania ze trzy razy zanim w końcu się przemogłam i przebrnęłam przez ten nudny wstęp.
Bardzo nie podobało mi się też kilka stwierdzeń dotyczących kobiet, ale może nie będę ich tu już przytaczać, żeby się niepotrzebnie nie denerwować. Książka ma też kilka zalet, np. wspomniane wcześniej dobre zakończenie. Świetne było też ironiczne przedstawienie historii Polski okiem warszawskich pomników i dosłownie jedno zdanie o polityce, które postaram się tutaj sparafrazować: ludzie glosują wciąż na nowe ekipy, bo myślą, że nowi coś zmienią, a oni robią wciąż to samo, bo tylko jedno jest do zrobienia.
"Pieprzony los kataryniarza" strasznie mnie wymęczył. Nie znalazłam w tej książce ani wciągającej akcji, ani stwierdzeń, z którymi mogłabym się zgodzić. Ma pewne zalety, ale to za mało by wystawić jej więcej niż 1/5. Chyba już nie powrócę do tego autora, niezależnie jak bardzo ktoś będzie go zachwalał.
Bardzo nie podobało mi się też kilka stwierdzeń dotyczących kobiet, ale może nie będę ich tu już przytaczać, żeby się niepotrzebnie nie denerwować. Książka ma też kilka zalet, np. wspomniane wcześniej dobre zakończenie. Świetne było też ironiczne przedstawienie historii Polski okiem warszawskich pomników i dosłownie jedno zdanie o polityce, które postaram się tutaj sparafrazować: ludzie glosują wciąż na nowe ekipy, bo myślą, że nowi coś zmienią, a oni robią wciąż to samo, bo tylko jedno jest do zrobienia.
"Pieprzony los kataryniarza" strasznie mnie wymęczył. Nie znalazłam w tej książce ani wciągającej akcji, ani stwierdzeń, z którymi mogłabym się zgodzić. Ma pewne zalety, ale to za mało by wystawić jej więcej niż 1/5. Chyba już nie powrócę do tego autora, niezależnie jak bardzo ktoś będzie go zachwalał.
Bardzo nie lubię takich książek. Sama tematyka zbytnio mi nie pod pasowała, a jeszcze te wady, które wymieniłaś... To nie jest powieść dla mnie i pod względem mojego wieku, i ogólnie gatunku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://lustrzananadzieja.blogspot.com/
A ja jestem ciekawa tej książki. Ziemkiewicza za poglądy polityczne nie lubię, ale za sam fakt, że książka otrzymała Nagrodę Zajdla powoduje, że kiedyś chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń