wtorek, 12 lipca 2016

27/2016 "Nacja" Terry Pratchett - recenzja


W świecie przypominającym nasz, lecz będącym jego alternatywną wersją, wybucha epidemia, a wielka fala powoduje ogromne zniszczenia. Większość ludzi ginie, a cywilizacja się chwieje. Tymczasem na małej, zagubionej pośrodku oceanu wyspie o nazwie Nacja przy życiu pozostaje jako jedyny nastoletni Mau. Nie jest już chłopcem, ale nie stał się jeszcze mężczyzną - kataklizm przerwał obrzęd inicjacji. Musi się zmierzyć z utratą najbliższych, śmiercią Praojców i złością na bogów oraz rozpocząć życie na nowo w samotności. Tylko że Mau nie jest na wyspie sam - przebywa na niej dziewczynka z rozbitego statku, a wkrótce zaczną pojawiać się ocalali ludzie. Nie wszyscy mają jednak pokojowe zamiary, zwłaszcza plemię ludożerców...
Opis fabuły z okładki książki
Głównymi bohaterami "Nacji" są Mau oraz Daphne. On to wchodzący w dorosłość wojownik z tropikalnej wyspy, ona jest córką angielskiego arystokraty. Oboje są w wieku wczesnonastoletnim, więc mogłoby wydawać się, że będą wkurzać się na wszystko i strzelać focha za fochem. Ale "Nacja" nie jest pierwszą lepszą powieścią dla nastolatków i nic z tych rzeczy nie ma w niej miejsca.

Wręcz przeciwnie, bohaterowie są mistrzowsko wykreowani i pokochałam ich całym sercem. Mau to typowy przedstawiciel swojego plemienia, jednak po katastrofalnym w skutkach tsunami coś w nim się zmienia. Zaczyna wątpić w bogów i dostrzega bezsens niektórych starych zwyczajów. Daphne to dziewczyna z wyższych sfer, która jest zafascynowana nauką. Niestety jej apodyktyczna babcia próbowała wybić jej z głowy te "bzdury" i wpoić zachowania godne prawdziwej damy. Na wyspie Daphne może być sobą i korzystać ze zdobytej wiedzy.

Książka porusza wiele ważnych tematów o dużym ciężarze gatunkowym takich jak żałoba po stracie bliskich, wiara, kolonializm czy nauka. Pratchett podszedł jednak do nich delikatnie i z wyczuciem. "Nacja" jest napisana w taki sposób, że mogą ją czytać osoby w różnym wieku - zaczynając od starszych klas podstawówki - i każdy wyniesie z tej lektury coś pożytecznego.

Wcześniej nie czytałam żadnej powieści Pratchetta nienależącej do "Świata Dysku" więc nie do końca wiedziałam, czego mam się spodziewać. Ale znalazłam tutaj dużo akcji, świetnie napisane postaci, dobre opisy i przede wszystkim to specyficzne poczucie humoru, które uwielbiam u tego autora. Może pewne rozwiązania fabularne były zbyt proste, ale nie raziło mnie to jakoś specjalnie, bo pasowały do całokształtu książki. 

Najlepsze w "Nacji" jest zakończenie, które pokazuje jak mógłby wyglądać świat, gdyby rządzący nim ludzie potrafili kierować się wartościami humanistycznymi. Gdyby nauka została dostatecznie doceniona. Gdyby współpracowali ze sobą zamiast toczyć bezsensowne wojny wywołane chęcią zysku lub fanatyzmem. Szkoda tylko, że zanim do tego doszli, w ich świat musiał uderzyć potężny kataklizm. Przyznam się: zakończenie wycisnęło mi łzy z oczu. Gdyby ktoś chciał przeczytać coś Pratchetta, ale miałaby być to tylko jedna pozycja, to bez namysłu poleciłabym mu "Nację". Bo tę książkę naprawdę warto przeczytać. 5/5.  


Anakin dzielnie pilnował książki kiedy musiałam się od niej oddalić.


4 komentarze:

  1. Do mnie ta książka jakoś nie przemówiła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w mój gust trafiła idealnie. Ludzie są różni a książek jest tyle, że każdy znajdzie coś dla siebie.

      Usuń
  2. Ja jeszcze nie dałem się w Pratchetta wciągnąć, miałem jedno podejście, ale bez powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to nie są książki dla ciebie. Możesz spróbować którejś z książek, której bohaterem jest Śmierć, mojemu narzeczonemu się podobały, a on zazwyczaj lubi poważniejsze tematy.

      Usuń