Dla chwały... Dla zwycięstwa... Dla przetrwania...
Powiadają, że Czarny Dow zabił więcej ludzi niż zima, i wspiął się na tron Północy po górze usypanej z czaszek.
Król Unii, wyjątkowo zawistny sąsiad, nie ma zamiaru przyglądać się z uśmiechem, jak Dow pnie się jeszcze wyżej. Wydał rozkazy i wojsko już brnie przez północne błota. Tysiące ludzi gromadzą się przy zapomnianych kamiennych kręgach, na bezwartościowych wzgórzach i w mało ważnych dolinach, a przy sobie mają mnóstwo ostrej stali.
Bremer dan Gorst, zhańbiony mistrz szermierczy, poprzysiągł odzyskać utracony honor na polu bitwy. Trawiony obsesją odkupienia i uzależniony od przemocy, dawno przestał dbać o to, jak wiele krwi przy tym przeleje. Nawet jeśli będzie to jego własna krew.
Księcia Caldera nie interesuje honor, a tym bardziej śmierć. Pragnie tylko władzy i jest gotów na każde kłamstwo, sztuczkę oraz zdradę, żeby ją zdobyć. Byle nie musiał własnoręcznie o nią walczyć.
Curndenowi Gnatowi, ostatniemu uczciwemu człowiekowi na Północy, wojaczka nie przyniosła niczego poza opuchniętymi kolanami i zszarganymi nerwami. Nie zależy mu na tym, kto wygra, po prostu chce czynić to, co właściwe. Ale czy uda mu się wybrać dobrą drogę, gdy świat wokół niego stoi w płomieniach?
Trzy dni krwawej bitwy zdecydują o losie Północy. Jednak gdy po obu stronach szerzą się intrygi, szaleństwo, kłótnie i małostkowa zawiść, trudno liczyć na to, że zwyciężą najszlachetniejsze serca, czy nawet najsilniejsze ręce...
Opis fabuły: lubimyczytac.pl
Powyższy krótki opis fabuły przedstawia nam pokrótce kilka postaci z tej książki, ale jest to jedynie czubek góry lodowej. Bohaterów jest tam na pęczki i dzięki temu poznajemy dokładnie obie strony konfliktu: od świeżych rekrutów po najwyższe dowództwo. Ale chyba żadna z tych osób nie zasłużyła na miano prawdziwego bohatera.
Przyzwyczaiłam się już do stylu autora i do jego sposobu kreowania postaci - nie należą one do specjalnie sympatycznych i niezbyt można brać z nich przykład, za to pięknie demonstrują nam pełne spektrum ludzkich wad i przywar. Cóż, taki to właśnie brudny i smutny świat wykreował nam Abercrombie. Żeby nie było tak depresyjnie: owszem, zdarzają się też osobnicy kierujący się bardziej szlachetnymi pobudkami, a całość okraszona świetnym, ironicznym humorem, który uwielbiam.
Jest to bardzo militarne fantasy, praktycznie cała książka to opis kilkudniowych zmagań wojsk Unii i Północy pod wzgórzem o nazwie Bohaterowie. Przy okazji z rozmów różnych postaci dowiadujemy się wiele o sytuacji w całym uniwersum Pierwszego prawa. Bohaterowie są bowiem kontynuacją tego cyklu. I to kontynuacją udaną, jak dla mnie najlepszą książką Abercrombiego ( z tych, które przeczytałam do tej pory). Trafiło do mnie jej antywojenne przesłanie: po co było to wszystko, skoro można było spotkać się kilka dni wcześniej i porozumieć się, zanim te tysiące ludzi zginęło?
Oceniam Bohaterów na mocne 4/5. Książka nie ma jakiś specjalnych wad, po prostu nie wywołała we mnie żadnych większych emocji, nie pozostawiła super wrażenia. Ot, porządna historia, którą dobrze się czyta. Na pewno dalej zostaję z autorem i w końcu przeczytam wszystkie jego książki.
Bardzo spodobał mi się Abercrombie, dzięki Pierwszemu Prawu. Na tyle, że nawet sięgnąłem po jego młodzieżowy cykl, a zwykle tego nie robię. I też się podobało. Pamiętam jednego czasu jak miałęm Bohaterów w ręce w antykwariacie za kilka złotych, a nie wziąłem, już nawet nie pamiętam czemu. No trudno, trzeba będzie kupić, bo żadnej z tych 3 osobnych książek ze świata Pierwszego Prawa nie mam.
OdpowiedzUsuń