Harry Dresden, jedyny profesjonalny mag detektyw w Chicago, ma powód do zadowolenia - interesy idą świetnie. Ale ma też powody do zmartwień - pojedynek z diukiem Ortegą z Czerwonego Dworu i kradzież Całunu, który posiada ogromną magiczną moc. Nie wspominając o powrocie dziewczyny Harry'ego, półwampirzycy Susan...
Opis fabuły: strona wydawnictwa.
Do cyklu o magu Harrym Dresdenie powróciłam po roku przerwy (tutaj recenzja pierwszych czterech tomów). Nadal podtrzymuję swoje zdanie o tej serii: to lekko napisane, pełne humoru fantasy z mnóstwem akcji i nadnaturalnych zjawisk. Książka, która znakomicie pozwala oderwać się od rzeczywistości. Główne wątki fabularne Śmiertelnych masek są naturalną kontynuacją poprzednich tomów (wisząca w powietrzu wojna między wampirami i magami, dalsze losy Susan), ale pojawiają się też nowe motywy i postaci związane z poszukiwaniem Całunu Turyńskiego. Brakowało mi wilkołaków i policjantki Karrin, ale myślę, że moi ulubieni bohaterowie wrócą w kolejnych częściach.
Jednak znalazłam też kilka wad, między innymi najdziwniejszą scenę erotyczną, jaką do tej pory czytałam. Nie wiem, czy to wina tłumacza, ale strasznie mnie ona rozbawiła, głównie za sprawą użytych tam zwrotów i wyrażeń. Nie było to raczej intencją autora, więc myślę, że coś tam po prostu poszło nie tak. Sama fabuła również nie zachwyca, jest do bólu poprawna i trochę schematyczna. W trakcie czytania łapałam się na tym, że bardziej niż na losach postaci skupiam się na kreacji magicznego świata, bo to Jimowi Butcherowi wyszło naprawdę dobrze.
Akta Harry'ego Dresdena to dobry cykl i będę czytać go dalej, planuję nawet zabrać się niebawem za kolejny tom. Jednak szczególnie w tej piątej części brakuje jakiejś iskry, jakiegoś pomysłu. W sumie mogłabym nazwać ją przyjemnym w odbiorze wyrobem rzemieślniczym i dlatego też daję ocenę 3/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz