W Londynie, jakiego nie znamy, niezwykłej metropolii, poruszanej odwiecznymi prądami mitów i magii, przestępcy, policjanci, okultyści i magowie toczą bezwzględną wojnę o przetrwanie naszego świata...
Głęboko w skrzydle badawczym Muzeum Historii Naturalnej znajduje się bezcenny eksponat, jeden z tych, które trafiają się badaczom rzadziej niż raz na pokolenie - idealnie zachowana kałamarnica olbrzymia. Co może oznaczać nagłe, tajemnice zniknięcie tego okazu? Dla kustosza muzeum, Billy'ego Harrowa, to jedynie początek drogi wiodącej w sam środek podziemnego Londynu, pełnego walczących ze sobą kultów, surrealistycznej magii, apostatów i zawodowych zabójców. Możliwe, że istota, którą zakonserwował w formalinie, jest nie tylko biologiczną ciekawostką - niektórzy uważają, że to sam Bóg. Bóg, którego wyznawcy modlą się o koniec świata...
Opis fabuły z okładki książki
Książka taka jak "Kraken" trafia się raz na jakiś czas. Otwierasz ją, zaczynasz czytać... i już po kilku stronach wiesz, że to jest TO. Że właśnie trafiła ci się niesamowita historia, która wciąga bardziej niż ruchome piaski. I czytasz ten skarb z pełnym zaangażowaniem, ale gdzieś na obrzeżach krąży natrętna myśl: "żeby autor tego nie spieprzył, żeby tylko tego nie spieprzył..."
I tym razem udało się w pełni. Autor, China Miéville, napisał książkę, która idealnie trafiła w mój gust. Wcześniej czytałam stworzone przez niego "Miasto i miasto", które było dobre i oparte na niezwykle oryginalnym pomyśle, ale "Kraken" jest jeszcze lepszy.
Największą zaletą "Krakena" jest niewątpliwie kreacja świata przedstawionego. Książka należy do gatunku urban fantasy i jej akcja dzieje się w Londynie, w środowisku londyńskich magów, wyznawców różnych dziwnych religii, strażników miasta i przy udziale nadzwyczajnego wydziału policji. Przy tworzeniu tej całej cudownej otoczki China Miéville wykazał się niesamowitą wyobraźnią. Zaskakiwał mnie co kilka stron czymś genialnym, jakimś nowym rodzajem magii czy postacią z nadnaturalnymi zdolnościami. Kojarzycie może cykl urban fantasy autorstwa Kate Griffin zapoczątkowany tomem "Szaleństwo aniołów"? Ciekawych i oryginalnych pomysłów z tej książki starczyłoby na może trzy czy cztery rozdziały "Krakena", a obie mają podobną tematykę. Wyobraźnię pana Miéville'a mogę porównać tylko do Stephena Kinga - co znaczy, że prawdopodobnie nie ma ona granic.
W "Krakenie" mamy też masę akcji, ponad sześćset stron wypełnionych akcją - z krótkimi przerwami, żeby czytelnik mógł odrobinę odpocząć. Wielka kałamarnica znika w bardzo niewyjaśnionych okolicznościach, a interesem wszystkich jest ją odnaleźć. Jest jednak pewien haczyk: jeśli zrobią to niewłaściwi ludzie, zacznie się apokalipsa, która pochłonie cały wszechświat. Ma to sens od początku do końca. Zakończenie jest trochę niestandardowe - przez co zaskakuje czytelnika - ale według mnie dobrze pasuje do całości.
Autor zarzuca nas mnóstwem postaci, lecz na szczęście są one tak wyraziste, że nie sposób utonąć w ich natłoku. I mówię wam to ja, jako osoba, która miewa problemy z zapamiętywaniem imion, wyglądu, funkcji i takich tam faktów o trzecioplanowych bohaterach. Przy okazji: w "Krakenie" występuje jeden z najbardziej przerażających czarnych charakterów (właściwie jest to para), o których ostatnio czytałam. Więc jeśli idzie po was Goss i Stubby nawet nie musicie uciekać - i tak jest już po was.
Jest też maleńki minusik - opisy mogłyby być bardziej plastyczne. Może jest to spowodowane szybkim tempem powieści, ale chętnie dołożyłabym ze sto stron, żeby pewne sprawy zostały opisane bardziej szczegółowo. Ale ogólnie "Kraken" jako pierwsza książka w tym roku dostaje ode mnie 5/5 i będę polecać go wszystkim, którzy lubią fantasy i chcieliby przeczytać coś naprawdę oryginalnego.
Ale tu ładnie, sama miałam wybrać podobne tło, ale nie mogłam się zdecydować. U Ciebie wygląda to bajecznie :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, to raczej po nią sięgnę. Lubię tajemnice, coś magicznego... jakieś muzeum czy laboratorium... doszukiwanie się prawdy :)
Dzięki :)
Usuń