środa, 31 maja 2017

29/2017 Żniwa zła, Robert Galbraith


Robin Ellacott dostaje przesyłkę, w której z przerażeniem odkrywa odciętą kobiecą nogę. Jej szef, prywatny detektyw Cormoran Strike, zachowuje zimną krew. Spotkał już w życiu ludzi zdolnych do niewyobrażalnego okrucieństwa. Policyjne śledztwo skupia się na mężczyźnie, w którego winę Strike wątpi. Detektyw i jego asystentka biorą sprawy w swoje ręce i zagłębiają się w zdegenerowaną psychikę pozostałych podejrzanych. Czas nagli, gdyż dochodzi do kolejnych zatrważających aktów przemocy... 
Żniwa zła to trzeci tom cyklu o prywatnym detektywie Cormoranie Strike'u o jego asystentce Robin Ellacott. Piekielnie zmyślny kryminał, ale też wciągająca historia mężczyzny i kobiety, którzy znaleźli się na rozdrożu w życiu zawodowym i prywatnym.
Opis z okładki książki.
Żniwa zła. Zła to jestem ja, na cały ten wątek miłosny Robin i jej narzeczonego. Ależ mnie to irytowało! Ile można wytrzymać z gościem, który jest zazdrosny, wiecznie niezadowolony i nie potrafi poszanować potrzeb swojej kobiety? Cieszyłam się, kiedy wreszcie się rozstali, ale oczywiście musiała w końcu mu wybaczyć... Obraziłam się na książkę i odłożyłam ją na dwie godziny. Dobrze, że nie czytam romansów, bo gdyby chociaż w co drugim z nich jakiś bohater albo wątek tak mnie irytował, to czytanie szybko stałoby się mordęgą, a nie przyjemnością.

No to się wygadałam, teraz mogę przejść do normalnej recenzji. W trzecim tomie cyklu prywatny detektyw Cormoran Strike i jego sekretarka Robin muszą zmierzyć się z bardziej osobistym zagrożeniem. Ktoś przysłał do agencji odciętą nogę młodej kobiety, a Strikę od razu wytypował czterech gości, z którymi miał kiedyś na pieńku, a którzy byliby zdolni do czegoś takiego. Śledztwo opiera się głównie na sprawdzeniu wszystkich czterech podejrzanych, a są oni całkiem niezłymi psycholami. Przy okazji na jaw wychodzi wiele szczegółów z przeszłości Cormorana i Robin. Kryminalna zagadka to mocny punkt fabuły (niestety jest przeplatana tym wkurzającym romansem). Przyznaję. że nie wytypowałam mordercy, pomimo wielu podrozdziałów prowadzonych z jego punktu widzenia (oczywiście bez ujawnienia tożsamości). Ale też autorka - przypominam, że książka została napisana przez J. K. Rowling, Robert Galbraith to tylko pseudonim - zrobiła wszystko, żeby utrudnić zadanie czytelnikowi.

Zaskoczyła mnie ilość brutalności i przemocy, czegoś takiego nie było w poprzednich częściach tego cyklu. Na szczęście nie jest obrzydliwie i da się normalnie czytać.

Przyzwyczaiłam się do głównych bohaterów i cieszę się, że kolejny tom o oryginalnym tytule Lethal white jest już zapowiedziany. Na pewno obejrzę też serial produkcji telewizji BBC na podstawie książek, chociaż aktor wybrany do roli Cormorana średnio mi pasuje, młody jakiś i za bardzo urodziwy z twarzy - ale wierzę w cudowną moc charakteryzacji. Ogólnie cieszę się, że powstaje dużo seriali na podstawie książek. Ostatnio oglądałam Człowieka z Wysokiego Zamku, teraz jestem w trakcie Amerykańskich bogów i aż piszczałam z radości, gdy dowiedziałam się o planowanym Wiedźminie w wykonaniu Netflixa we współpracy z Tomkiem Bagińskim i Andrzejem Sapkowskim.

Może Żniwa zła zasługują na najwyższą ocenę, ale ja dam tylko 4/5 ze względu na wiele irytujących momentów trochę psujących mi lekturę. Ci. którzy nie są uczuleni na beznadziejne romanse, na pewno będą bardziej zadowoleni. Generalnie jednak jestem usatysfakcjonowana i mogę książkę polecić. Kto wie, może nawet kiedyś kupię sobie całą serię w twardych okładkach i będę czytać jeszcze raz?

Recenzja Wołania kukułki (I tom)
Recenzja Jedwabnika (II tom)

7 komentarzy:

  1. Podobne elementy irytowały mnie w trakcie lektury. Ogólnie poprzednie części cyklu uznaje za lepsze, aczkolwiek Żniwa zła oceniam jako całkiem niezły kryminał.

    Pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do siebie zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm. Raz próbowałam czytać od Rowling "Trafny wybór" tak spoza Pottera, ale odrzuciły mnie wulgaryzmy. Pojawiały się już na początku i były naprawdę nachalne. Ogólnie nie przeszkadza mi jak ktoś w książkach rzuca soczystym słownictwem, ale tutaj strasznie mnie to drażniło, bo było już na początku i właściwie bez powodu. W tej serii też jest tego dużo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się, ale rzadko, i to raczej miękkie wulgaryzmy w stylu pieprzony itp. Ja też nie lubię rzucania mięsem bez powodu.

      Usuń
    2. No to dobrze :) Omijałam inne książki Rowling zniechęcona tamtą, ale może kiedyś spróbuję z tą żeby zobaczyć, jak jej wyszło.

      Usuń
  3. Ja już nie mogę się doczekać trzeciej części :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wątki miłosne często bywają irytujące, szczególnie jeśli są trochę na siłę. Niektórzy Autorzy chyba sobie nie wyobrażają, że książka może być udana bez romansu. A czasami wszystko byłoby idealnie, gdyby właśnie wyciąć kiepski romans z fabuły, albo przynajmniej ograniczyć skupienie uwagi na nim.
    Dobrze jednak, że nie zepsuło Ci to całkowicie lektury. Ja tej serii nie znam, ale mimo tego irytującego wątku, chętnie bym się zapoznała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W poprzednich tomach tego cyklu miłości było mniej i była bardziej przyswajalna. Ja lubię, kiedy wątek romantyczny jest dobrze wkomponowany w fabułę książki, ale nie wysuwa się na pierwszy plan. Typowych romansów nie czytam prawie nigdy.

      Usuń