Oto moje tegoroczne świąteczne zdobycze: szósty i siódmy tom Harry'ego Pottera oraz Gildia magów, czyli pierwszy tom Trylogii Czarnego Maga. Wszystko to jest bardzo magicznie, ale ja strasznie lubię czarodziejskie klimaty.
To już cała kolekcja Harry'ego Pottera, teraz zostało mi tylko przeczytać ponownie całość. Już nawet nie pamiętam, który to będzie raz, ale wydaje mi się, że piąty, może szósty, a tomy od 1 do 5 czytałam jeszcze więcej razy. Może nie jest to cykl, który sprawił, że zaczęłam czytać, bo w sumie czytam sporo od czasów przedszkolnych, a na Harry'ego trafiłam w wieku 14 lat, kiedy zaczął zyskiwać dużą popularność w naszym kraju. Pamiętam, że zaczęłam od czwartego tomu, który właśnie wyszedł, i czytając później Więźnia Azkabanu już wiedziałam, że Syriusz jest dobry... Od tamtej pory staram się już czytać wszystkie serie w prawidłowej kolejności.
Na Gildię magów miałam oko już od momentu jej polskiego wydania, ale do tej pory jakoś nie udało mi się jej przeczytać. Słyszałam, że kolejne cykle tej autorki nie są już tak udane, ale z tym pierwszym warto się zapoznać. Mam nadzieję, że mi się spodoba.
A tu Tarkin, który uznał, że układam książki specjalnie po to, żeby mógł się o nie oprzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz