sobota, 9 czerwca 2018

16/2018 Płomienna korona, Elżbieta Cherezińska (Odrodzone królestwo tom III)


Książę Władysław powrócił z banicji i Kraków otworzył przed nim swe bramy. Królestwo nadal jest podzielone, a jego sercem, Starszą Polską, włada surowy Henryk z Głogowa. Brandenburczycy nie spuszczają oka z Poznania. Krzyżacy wikłają wszystkich w grę o Pomorze, która rozpęta gdańskie piekło. 
Rikissa ponownie zostaje królową Czech, co zamiast przynieść pokój, staje się zarzewiem wojny. Czesi nie chcą zrezygnować z praw do polskiej korony. Święte insygnia Piastów i Przemyślidów giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Władysław ma przy sobie miecz Bolesława Śmiałego - króla banity. Oręż, którego historia niepokojąco splata się z losami templariusza Kunona. 
W trzecim i ostatnim tomie cyklu Odrodzone królestwo Cherezińska otwiera przed czytelnikami świat, w którym miłości, zdrady i pasji nie sposób od siebie oddzielić. Od dworów królewskich do książęcych. Przez pałace papieskie do potężnych, krzyżackich komandorii. Świątobliwe mniszki i nieugięte kobiety Starej Krwi, sekretni zabójcy, wojownicy Trzygłowa i obudzone w ludziach tajemne bestie. Wszystko to splata się ze sobą, tworząc jeden, mieniący się wieloma barwami kobierzec, w którym najbardziej fascynujące jest to, iż utkany został na kanwie polskiej historii.
Opis z okładki książki. 
No cóż, ostatni tom trylogii Odrodzone królestwo okazał się być też najsłabszym. Niepotrzebnie rozwleczony, niepotrzebnie aż tak wielowątkowy, mało porywający. Lepsza, bardziej dynamiczna końcówka nie ratuje nudnej całości.

Nie wiem dlaczego autorka zdecydowała się na ciągnięcie wątku czeskiego, który nie dość, że niewiele wnosił do całości, to jeszcze było tam pełno Rikissy, która jest tak okropną Mary Sue, że nie da się o niej czytać. Rozgrywki pomiędzy Krzyżakami też jakoś niezbyt mnie porwały. Knowania Zarembów i historia Złotego Smoka nie doczekały się dobrych zakończeń. Naprawdę nie mogę znaleźć  żadnego elementu tej książki, o którym powiedziałabym, że jest fajny i super. Nawet Władysław Łokietek tym razem nie zachwycał. 

Na większą uwagę zasługuje wątek wierzeń przedchrześcijańskich. Nasza mitologia nie jest dobrze poznana ze względu na brak źródeł pisanych, co dało autorce duże pole do popisu przy uzupełnianiu białych plam swoją wyobraźnią. I faktycznie, wierzenia słowiańskie są tutaj w dużej mierze wizją Elżbiety Cherezińskiej. Tylko co to jest za wizja... Kobiety kapłanki - dobre: natura, pokój, wegetarianizm, miłość nie wojna, zioła, pszczoły. Mężczyźni kapłani - źli: spiski, wojna, zabijanie nienawiść. Stereotypowe aż do porzygu. Miały być silne postaci kobiece, a wyszło to samo, co przy obu Rikissach - marysójki do potęgi entej.


Można używać Płomiennej korony jako broni, ta kobyła ma aż 1084 strony (najgrubsza książka na mojej półce). Gdyby jakiś włamywacz dostał nią w łeb, to mogłoby go porządnie ogłuszyć. Ale te wymiary i słuszna waga sprawiły, że nie czytało mi się jej wygodnie.

Odrodzone królestwo to grubaśna trylogia, obejmuje w końcu kilkadziesiąt lat historii i mnóstwo wątków. Myślę, że o wiele lepiej byłoby stworzyć cieńszą trylogię obejmującą jedynie wydarzenia z pierwszego tomu do koronacji Przemysła. To mało znany epizod naszej historii, czytelnicy byliby zaskoczeni, zwłaszcza gdyby sprawdzili sobie dalsze tragiczne losy tego króla. Ewentualnie inna wersja: głównym bohaterem byłby Władysław Łokietek i to wokół niego kręciłaby się cała akcja. Taki cykl na pewno byłby bardziej standardowy, klasyczny, ale na pewno nie tak rozlazły, więc czytałoby się go lepiej.

Płomienna korona dostaje ode mnie 2/5. Znudziła mnie tak, że nawet nie chciało mi się jej czytać. Przemogłam się jednak i nawet nie żałuję, bo ostatnie około trzysta stron było niezłe. Mimo tego Elżbieta Cherezińska nie zostanie moją ulubioną pisarką, a ja mam nauczkę na przyszłość - teraz będę uważniej czytać recenzje przed wydaniem kupy kasy na coś nieznanego.

Recenzja I tomu
Recenzja II tomu

1 komentarz:

  1. No proszę, rzadko spotykam się z krytyką Cherezińskiej ;) Czytałam, a właściwie rozpoczynałam cztery książki tej autorki - właśnie ze względu na te, jak mówili blogerzy (i nie tylko), wspaniałe bohaterki. I za każdym razem porzucałam lekturę, bo wydawało mi się, że portrety tych kobiet nie są wcale takie wielowymiarowe. Wprost przeciwnie: niektóre wydały mi się raczej stereotypami (zwłaszcza bohaterki negatywne). Na szczęście wszystkie wspomniane powieści wypożyczyłam z biblioteki, więc nie muszę teraz żałować wydanych pieniędzy ;)

    OdpowiedzUsuń