wtorek, 1 maja 2018

12/2018 Niewidzialna korona, Elżbieta Cherezińska (Odrodzone królestwo tom II)


Po dwustu latach Przemysł II odzyskuje koronę. Na Królestwo pada jednak cień. Król zostaje brutalnie zamordowany.  
Granice przekraczają margrabiowie brandenburscy. Wojownicy starych bogów ostrzą groty strzał. Od północy na kraj patrzą żelaźni bracia, kierując ostrza mieczy w chrześcijan. W Królestwie narasta przerażenie i zamęt. Nad pustym tronem złowieszczo kołują złowrogie bestie, a jedyny obrońca zamordowanego władcy tkwi w lochu.  
Nadchodzi wojna, z której nikt nie wyjdzie z honorem. Nie ma świętości, nawet wśród duchownych. Ktoś jednak czuwa nad rozbitym krajem.
Opis fabuły z okładki książki.
To już drugi tom cyklu Odrodzone królestwo, a ja nadal nie jestem z niego w pełni zadowolona. Elżbieta Cherezińska nie jest w stanie dać mi tego, czego najbardziej potrzebuję od swoich lektur, czyli prawdziwych emocji.

Niewidzialna korona ma swoje plusy. Nadal podoba mi się dbałość o historyczne szczegóły i elementy fantastyczne. Oprócz herbowych bestii w tym tomie pojawił się koleś powoli zamieniający się w złotego smoka - bardzo fajny motyw. Autorka znów stosuje narrację z punktu widzenia wielu bohaterów, dzięki czemu mamy wgląd w wydarzenia z różnych stron. Moimi ulubionymi są rozdziały Władysława Łokietka, napisane widocznie lżej od reszty. Pojawia się tu taki przyjemny humor, głównie w relacji Władysława z jego klaczą Rulką, która wydaje się być bardziej inteligentna niż wielu ludzi. Rozdziały Łokietka są też dłuższe od innych, pozwalają na lepsze poznanie bohatera i jego motywacji. To nie dziwi, bo jak łatwo można się domyślić, to właśnie ta postać odegra kluczową rolę w ostatnim tomie tej trylogii. Interesująca jest również rywalizacja pomiędzy dwoma płatnymi mordercami, którzy w tych niespokojnych czasach nie narzekają na brak zleceń. Ostatnia fajna rzecz to zawężenie czasu akcji do 10 lat, co wyszło lepiej w porównaniu do kilkudziesięciu w poprzednim tomie.



Mapy na wyklejce to świetny pomysł, pozwalają łatwo odnaleźć się w miejscu akcji, a akcja w tym cyklu skacze jak szalona.

I to już byłby koniec tych lepszych elementów. W książce Brandenburczycy, Czesi i Krzyżacy są stereotypowo źli bez praktycznie żadnych wyjątków. Do tego Krzyżacy przedstawiani są jak modne obecnie w filmach i książkach złe korpo. Królowie czescy Vaclav II i III to psychole czystej wody. Córka Przemysła II, królewna Rikissa, to jakaś średniowieczna Wonder Woman, która wszystko umie i idealnie radzi sobie z ludźmi (zresztą jej matka o tym samym imieniu też została tak napisana). Jest tak perfekcyjna, że wzbudza we mnie tylko politowanie. Strasznie głupie są migawki z żeńskiego klasztoru z Wrocławia, gdzie zakonnice z rodów książęcych dyskutują o bieżących wydarzeniach tylko po to, by popchnąć fabułę do przodu. Te wstawki naprawdę niczemu innemu nie służą. Dodatkowo jest tam taka jedna zakonnica, która ciągle wypytuje swoją świeżo owdowiałą kuzynkę o szczegóły jej pożycia intymnego ze zmarłym mężem i z nowym kochankiem - wkurzające to i bezcelowe jak jasna cholera. I w sumie ten ostatni motyw nie pasował mi najbardziej, reszta nie była aż tak przeszkadzająca w czytaniu.

Mimo wszystko jest w tych książkach coś, co sprawia, że chce się je czytać dalej. Trzeba jednak pamiętać o przymknięciu oka na pewne sprawy, bo inaczej zamiast dobrze się bawić można się nieźle zirytować. Niewidzialna korona dostaje ode mnie 3/5, czyli tyle samo, co pierwszy tom. Mam nadzieję, że zakończenie trylogii będzie mieć wyższy poziom, sprawdzę to osobiście już wkrótce.


Anakin uwalił się na książce i nie miał zamiaru zejść, bo dobrze mu było tam w słoneczku. Czytałam książkę bez obwoluty, bo z nią nie potrafię. Szkoda, że prawdziwa okładka jest biała, musiałam uważać, żeby jej nie pobrudzić.

2 komentarze:

  1. Piękne wydanie :) może kiedyś przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pod względem wizualnym wydawnictwo się bardzo postarało.

      Usuń