Kiedyś Jerzy Arlecki, nowy nabytek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nie chciał wierzyć w wampiry, ani tym bardziej w ich doborową jednostkę, chroniącą ludzi przed spragnionymi świeżej krwi renegatami. Kiedy jednak sam obudził się dla Nocy przysięgał i sobie i innym, że zawsze będzie po stronie tych dobrych i prawych. Czy zdoła dotrzymać swojej przysięgi?
Ranny Vesper trafia w ręce renegatów, ci zaś próbują utrzymać go przy życiu. Młody nocarz jest przecież legendą, jest tym, który ośmielił się dokonać zamachu na samego Lorda Ultora. Renegaci nie mogą dopuścić, by zmarł w skutek odniesionych ran, poją go więc prawdziwą krwią. Vesper staje się pełnowymiarowym wampirem, uzależnionym od ludzkiej krwi.
Życie w szeregach dotychczasowego przeciwnika stanowi nie lada wyzwanie. Dla jednych jest zdrajcą i mordercą, dla innych wrogiem, dla jeszcze innych niepokonanym desperado…
Jak Vesper odnajdzie się w nowej roli? Kto kłamie a komu można zaufać, gdzie kończy się dobro a zaczyna zło? Sytuacja wydaje się bez wyjścia. Starzy przyjaciele dyszą żądzą zemsty, nowi przyjaciele to tak naprawdę starzy wrogowie, a ponad wszystkim stoją piękna kobieta i wielka polityka.
Opis fabuły: lubimyczytac.pl
Powyższy opis dobrze streszcza fabułę tomu pierwszego oraz przybliża sytuację z tomu drugiego nie wyjawiając za wiele, ale ja niestety muszę przejść do szczegółów, więc uczciwie ostrzegam: będą spoilery.
Po pierwsze: muszę się do czegoś przyznać. W trakcie czytania Nocarza nabrałam się na nocarską propagandę. Okazało się, że Lord Ultron wiele ukrywał przed swoimi podopiecznymi, a w niektórych kwestiach perfidnie kłamał. Nieźle też wykorzystywał młode wampiry i robił im wodę z mózgu. Paradoksalnie u renegatów panowała większa wolność. Prawdziwe ludożerne wampiry nie są też aż tak uzależnione od krwi jak ćpuni od mocnego towaru. Przez jakiś czas mogą się powstrzymywać, jedni krócej, inni dłużej, ale są w stanie jako tako funkcjonować bez rozrywania gardła każdego napotkanego człowieka. Cieszę się, że obie strony konfliktu nabrały odcieni szarości, bo zawsze lepiej czyta się skomplikowaną opowieść niż zwykłą walkę tych dobrych z tymi złymi. Oczywiście domyślałam się, że renegaci nie będą dokładnie tacy, jakimi przedstawia ich Ultron, ale i tak spodziewałam się krwiopijców, którym bliżej do horrorów niż do fantastyki. Zostałam zaskoczona i bardzo się z tego cieszę, bo w innych kwestiach książka jest bardzo przewidywalna - co nie jest w tym przypadku wadą, akurat w Renegacie przewidywalność dostarczyła mi tylko więcej rozrywki.
Obserwowanie wewnętrznych rozterek Vespera ze świadomością, że w końcu przegra każdą walkę i złamie wszystkie obietnice było dla mnie bardzo zabawne. Nigdy nie zabiję człowieka, będę nienawidzić wszystkich renegatów, przy najbliższej okazji wrócę do swoich - no jakoś mu się to nie udało. Potem przy końcu, gdy renegaci wyjawiają Vesperowi swój Wielki Zły Plan, też jest wiadomo, że doniesie o nim nocarzom (w sumie każdy, który zachował jeszcze odrobinę moralności, by to zrobił, bo plan naprawdę jest Zły i Wielki), chociaż nie wiem po cholerę robił to osobiście. Chyba jednak wiem: tylko po to, żeby dać się złapać i zrobić grunt pod wydarzenia z następnego tomu.
Dwa elementy, które najbardziej chwaliłam w pierwszym tomie: humor i dobrze oddane realia, nie zawodzą również w Renegacie. Cieszy mnie zachowanie wysokiej formy, bo lubię tak sprawnie napisane książki, które czyta się dobrze i lekko. Moim zdaniem ta książka ma tylko jedną poważniejszą wadę, a jest nią brak ciekawych postaci kobiecych. Są niby dwie wampirzyce, z czego jedna jest bardzo istotna dla fabuły, ale obie są napisane dość przeciętnie. Cóż, jeśli autorka nie potrafi stworzyć interesującej bohaterki, to właściwie lepiej, że skoncentrowała się na bohaterach.
Renegat dostanie ode mnie taką samą ocenę jak Nocarz, czyli 4/5. Drugi tom utrzymał wysoką jakość pierwszego, co daje nadzieję na równie dobre zakończenie trylogii i ten czwarty, dodatkowy, z dalszymi losami Vespera (cóż, zrobiłam sobie trochę spoilerów). Książki Magdaleny Kozak są dla mnie świetną rozrywką i będę je polecać wszystkim znajomym, którzy chociaż trochę lubią fantastykę i wampiry.
Recenzja tomu I - Nocarz
Po pierwsze: muszę się do czegoś przyznać. W trakcie czytania Nocarza nabrałam się na nocarską propagandę. Okazało się, że Lord Ultron wiele ukrywał przed swoimi podopiecznymi, a w niektórych kwestiach perfidnie kłamał. Nieźle też wykorzystywał młode wampiry i robił im wodę z mózgu. Paradoksalnie u renegatów panowała większa wolność. Prawdziwe ludożerne wampiry nie są też aż tak uzależnione od krwi jak ćpuni od mocnego towaru. Przez jakiś czas mogą się powstrzymywać, jedni krócej, inni dłużej, ale są w stanie jako tako funkcjonować bez rozrywania gardła każdego napotkanego człowieka. Cieszę się, że obie strony konfliktu nabrały odcieni szarości, bo zawsze lepiej czyta się skomplikowaną opowieść niż zwykłą walkę tych dobrych z tymi złymi. Oczywiście domyślałam się, że renegaci nie będą dokładnie tacy, jakimi przedstawia ich Ultron, ale i tak spodziewałam się krwiopijców, którym bliżej do horrorów niż do fantastyki. Zostałam zaskoczona i bardzo się z tego cieszę, bo w innych kwestiach książka jest bardzo przewidywalna - co nie jest w tym przypadku wadą, akurat w Renegacie przewidywalność dostarczyła mi tylko więcej rozrywki.
Obserwowanie wewnętrznych rozterek Vespera ze świadomością, że w końcu przegra każdą walkę i złamie wszystkie obietnice było dla mnie bardzo zabawne. Nigdy nie zabiję człowieka, będę nienawidzić wszystkich renegatów, przy najbliższej okazji wrócę do swoich - no jakoś mu się to nie udało. Potem przy końcu, gdy renegaci wyjawiają Vesperowi swój Wielki Zły Plan, też jest wiadomo, że doniesie o nim nocarzom (w sumie każdy, który zachował jeszcze odrobinę moralności, by to zrobił, bo plan naprawdę jest Zły i Wielki), chociaż nie wiem po cholerę robił to osobiście. Chyba jednak wiem: tylko po to, żeby dać się złapać i zrobić grunt pod wydarzenia z następnego tomu.
Dwa elementy, które najbardziej chwaliłam w pierwszym tomie: humor i dobrze oddane realia, nie zawodzą również w Renegacie. Cieszy mnie zachowanie wysokiej formy, bo lubię tak sprawnie napisane książki, które czyta się dobrze i lekko. Moim zdaniem ta książka ma tylko jedną poważniejszą wadę, a jest nią brak ciekawych postaci kobiecych. Są niby dwie wampirzyce, z czego jedna jest bardzo istotna dla fabuły, ale obie są napisane dość przeciętnie. Cóż, jeśli autorka nie potrafi stworzyć interesującej bohaterki, to właściwie lepiej, że skoncentrowała się na bohaterach.
Renegat dostanie ode mnie taką samą ocenę jak Nocarz, czyli 4/5. Drugi tom utrzymał wysoką jakość pierwszego, co daje nadzieję na równie dobre zakończenie trylogii i ten czwarty, dodatkowy, z dalszymi losami Vespera (cóż, zrobiłam sobie trochę spoilerów). Książki Magdaleny Kozak są dla mnie świetną rozrywką i będę je polecać wszystkim znajomym, którzy chociaż trochę lubią fantastykę i wampiry.
Recenzja tomu I - Nocarz
Pierwszy tom skończyłam niedawno i tak mnie wynudził, że nieprędko sięgnę po kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńNo to nie masz po co zabierać się za drugą część, ma dokładnie taki sam styl jak pierwsza. Uważam, że jeśli coś komuś nie pasuje, to nie powinien się zmuszać, w końcu książki to rozrywka, nie obowiązek.
Usuń