czwartek, 24 stycznia 2019

2/2019 Wyczarowanie światła, V. E. Schwab (Odcienie magii tom III)


Ostateczna bitwa między światłem i ciemnością w spektakularnym finale bestsellerowej trylogii, zaliczanej do najlepszych dzieł fantasy ostatniej dekady.
Ciemność przypuszcza atak na kolejny ze światów, tym razem ten najjaśniejszy z nich – pulsujący od magii Czerwony Londyn, szczęśliwe królestwo rządzone przez wspaniałych Mareshów, niszcząc i tak delikatną równowagę sił, która dotąd istniała w czterech Londynach. 
Po tragedii Kell – uważany za ostatniego żyjącego antariego – musi dokonać licznych wyborów i podjąć ważne decyzje: komu pomagać, wobec kogo zachować lojalność, przed kim się ugiąć. Lila Bard – do niedawna uważana za zwyczajną (choć nigdy przeciętną) dziewczynę z Szarego Londynu – przetrwała i rozkwitła dzięki serii magicznych prób. Teraz jednak musi nauczyć się kontrolować świeżo odkryte zdolności – zanim magia całkowicie ją przytłoczy. 
Starożytny wróg powraca i wyciąga ręce po kwitnące miasto, a upadły bohater stara się ocalić własne, z pozoru martwe królestwo. Zhańbiony kapitan Alucard Emery z Nocnej Iglicy musi więc zebrać załogę i wyruszyć na poszukiwanie ratunku, który wydaje się niemożliwy. Rozpoczyna się walka nie tylko z zewnętrznym nieprzyjacielem, lecz także z własnym, opętanym ludem…
Opis fabuły z lubimyczytac.pl 
Trochę długo mi zeszło z dokończeniem tej trylogii, ale wreszcie stało się - przeczytałam Wyczarowanie światła i teraz śmiało mogę stwierdzić, że to najlepsza część cyklu.

Przede wszystkim ta książka jest najdłuższa, więc wreszcie jest miejsce dla wszystkich postaci. Nikt nie wybija się na pierwszy plan, dzięki czemu nie musiałam męczyć się z Lilą, której posłużyło takie zesłanie na dalszy tor. Przestała się wywyższać i być super najlepsza we wszystkim, czego tylko się dotknie. Taką Lilę da się lubić! Tak więc ta postać jest w tym tomie jak najbardziej na plus. Jednak moim ulubieńcem został Holland - mag z Białego Londynu. Wcześniej był typowym czarnym charakterem, teraz został wartościowym członkiem drużyny walczącej z Bardzo Wielkim Złem. Może lubię go też dlatego, że jest najstarszy i wyróżnia się na tle tej całej bandy dzieciaków? Jest poważniejszy i pozbawiony złudzeń, wie, że stawka jest wysoka i raczej nie obejdzie się bez ofiar. Wątek romansu księcia Rhy i kapitana Alucarda też jest spoko - na szczęście autorka się na nim nie koncentruje, ale rozgrywa na obrzeżach głównej fabuły, czyli tak, jak lubię. Niestety przez ten natłok postaci mój ulubiony Kell nie błyszczy na pierwszym planie i w ogóle nie ma za wiele fajnych scen. Tak na szybko kojarzę tylko jego pożegnanie z Hollandem, które bardzo mi się podobało.

Niestety przez długość książki ucierpiała trochę fabuła. Początek i koniec są mocne, dynamiczne, świetne do czytania. Za to w środku akcja siada, pojawiają się dłużyzny i ta wyprawa po artefakt. Śmiało mogłoby jej nie być. Książka tylko by zyskała przez skrócenie jej o jakieś sto stron. Pochwalę wprowadzenie wątków politycznych, których brakowało mi wcześniej. Nie są może wybitne, ale przynajmniej są, i mnie to cieszy.

Kiedy przeczytałam opis pierwszego tomu wydawało mi się, że te książki będą o czymś innym. Bo jeśli jest kilka światów, to na bank będzie konflikt pomiędzy nimi. Nimi tak było, ale liczyłam na konfrontację Szarego i Czerwonego Londynu, w ogóle na większy udział tego naszego, zwykłego, niemagicznego Szarego Londynu. Dostałam coś innego, ale nie żałuję, bo i tak było fajnie.

Nie czytam wiele książek z gatunku young adult, ale jakieś tam się trafiają. Uważam, że trylogia Odcienie magii jest jedną z lepszych. Z tego, co czytałam, na wyższe noty zasługują jedynie Igrzyska śmierci. Wyczarowanie światła oceniam na solidne 4/5 - tak samo zresztą jak cały ten cykl - i polecam wszystkim lubiącym lekkie fantasy.

Recenzje poprzednich tomów:

2 komentarze:

  1. Pierwszy tom czeka u mnie na półce, dostałam w zeszłym roku na urodziny, ale jeszcze nie miałam czasu się z nim zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to czasem bywa, że książka musi swoje odstać. U mnie tak długo leżała Droga Królów Sandersona, a potem miałam do siebie pretensje, że nie zabrałam się za nią szybciej.

      Usuń