sobota, 30 marca 2019

6/2019 Głębia, Marcin Podlewski (tomy I-III)


Napęd głębinowy już drży. Dotknij nawigacyjnej konsoli. Złap za uchwyt sterowniczy i uwierz. Bo ten skokowiec jest twój. Zawsze był.
Fragment opisu pierwszego tomu
Już od końca zeszłego roku trwa na moim blogu festiwal powtórek przerywany z rzadka  jakąś nieprzeczytaną wcześniej kontynuacją serii. Bo ja bardzo lubię czytać książki po parę razy. Powrót do znanych uniwersów zawsze jest świetną zabawą. Oczywiście wracam tylko do tych ulubionych, nie do wszystkich. Zaczęło się to w czasach, gdy 100% przeczytanych przeze mnie książek pochodziło z biblioteki. Czasem zdarzało się tak, że nie udało mi się znaleźć niczego ciekawego. więc brałam trzeci raz tego Wiedźmina albo piąty raz Pottera i tak sobie czytałam po ileś razy, niekoniecznie całe serie po kolei. Odkąd zaczęłam kupować książki sytuacja się zmieniła. Na powtórki nie miałam już czasu, bo przecież na półce czeka pięć, dziesięć czy piętnaście pozycji. Teraz twierdzę, że te nie przeczytane nigdzie nie uciekną, a powtórki  znów mnie cieszą.

No ale wracam do Głębi. Nie będę opisywać fabuły, po więcej informacji zapraszam na moje wcześniejsze recenzje (linki na dole), albo do dowolnego innego opisu tej serii gdzieś w necie. Podtrzymuję swoje zdanie: to świetna space opera. Bohaterowie mają tak różne charaktery, że na pewno znajdziecie kogoś, kto przypadnie wam do gustu i będziecie mu kibicować. Przez to zróżnicowanie nie da się polubić wszystkich, ale to też jest zaletą. Fabuła jest dość skomplikowana i przemyślana - za to duży plus dla autora. Teraz wyraźniej widzę całe tło polityczne tej opowieści, wszystkie niuanse i smaczki, wiele frakcji i relacje między nimi. I jestem pewna, że następnym razem dopatrzę się jeszcze więcej fajnych rzeczy. Przestało mnie denerwować skakanie od jednego miejsca akcji do drugiego, bo wiedziałam co będzie dalej. Dobrą robotę robią wstawki przed rozdziałami a'la Wiedźmin. Tak samo budują klimat i dostarczają informacji o wykreowanej przez Podlewskiego Wypalonej Galaktyce. Uważny i obyty w popkulturze czytelnik znajdzie w Głębi mnóstwo nawiązań. Są Gwiezdne Wojny, Obcy, Wiedźmin, Martwe zło i pełno innych, o których zapomniałam albo po prostu ich nie wyłapałam. Dostrzeżenie takiego nawiązania jest zawsze wielką frajdą.

Już to pisałam, ale muszę powtórzyć: Głębia jest naprawdę świetną książką. Polecam ją wszystkim fanom space oper, którzy jakimś cudem jeszcze jej nie znają. Po ponownym przeczytaniu zyskała w moich oczach, więc oceniam ją oczywiście na 5/5 i biorę się za Bezkres, ostatnią część cyklu.

Moje wcześniejsze recenzje Głębi:

Recenzja Głębia, Skokowiec tom I

1 komentarz:

  1. Jak tylko będę miała ochotę (i czas) na space operę, to sięgnę pewnie po tę serię, dzięki za rekomendację.

    OdpowiedzUsuń