sobota, 15 lipca 2017

39/2017 Dowody winy, Jim Butcher (Akta Harry'ego Dresdena tom VIII)



Poznajcie Harry’ego Dresdena, pierwszego (i jedynego) chicagowskiego maga-detektywa. Okazuje się, że w naszym zwykłym świecie wprost roi się od niezwykłych, magicznych istot, które najczęściej mają z ludźmi na pieńku. I tu na scenę wkracza Harry. 
Magowie z Białej Rady nie przepadają za nim, uważają bowiem – nie bez przyczyny – że jest bezczelny i niezdyscyplinowany. Po tym jednak, jak wojna z wampirami nieco przerzedziła ich szeregi, Harry jest im najzwyczajniej w świecie potrzebny. Dlatego właśnie w okamgnieniu zostaje przydzielony do zbadania pogłosek o czarnej magii. 
Jego drugim problemem jest córka starego przyjaciela, która zdążyła dorosnąć i wpakować się w problemy po uszy. Jej chłopak upiera się, że nie ma nic wspólnego ze zbrodnią jakby żywcem wyjętą z krwawego horroru. Pierwsze wrażenie okazuje się… całkiem trafione, o czym Harry przekonuje się, natrafiwszy na ślad złych istot żywiących się strachem. Wszystko to składa się na pracowity dzień dla maga, jego psa i gadającej czaszki imieniem Bob.
Opis fabuły ze strony wydawnictwa.
W przypadku ósmej już części Akt Harry'ego Dresdena mogłabym pójść na łatwiznę i sklecić tę recenzję z kawałków poprzednich, bo w Dowodach winy nie zaszła jakaś istotna zmiana jakościowa. Nadal jest Chicago, czary, ci źli i Harry, miejski mag, który musi wszystkich uratować Jak zwykle jesteśmy świadkami szybkiej akcji i ciekawych wydarzeń (ożywione postaci z filmów grozy wychodzą z ekranu i atakują ludzi na konwencie fantasy - czyż to nie jest świetne?), ale oprócz tego standardu znalazłam coś jeszcze lepszego. Jakoś tak się składa, że najlepiej czyta mi się te fragmenty cyklu, które skupiają się na relacjach Harry'ego z innymi bohaterami i w tym tomie było tego naprawdę dużo: Karrin Murphy, Thomas, rodzina Carpenterów Sam Harry również się trochę rozwinął. Dokładnie to lubię i w kolejnych tomach oczekuję więcej.

Podoba mi się też coraz śmielsze wyciąganie wątku wojny wampirów i Białej Rady czarodziejów bliżej pierwszego planu. Czuć, że kroi się niezła rozróba i w sumie nie mogę się już jej doczekać. Rzucę teraz małym spoilerem: Harry Dresden przyjmuje uczennicę i w następnej części musi, no ale to po prostu musi być dokładnie opisane jej szkolenie. Uwielbiam motyw nauki magii i relacji mistrz - uczeń. Może to i nieco wyświechtane, ale zawsze sprawia mi czytelniczą przyjemność - tak jak motyw pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją w science-fiction.

Po lekturze pierwszych tomów bałam się trochę, że autor pójdzie w cały świat i nawymyśla tyle dziwności, że nie złożą mu się ładnie do kupy i nie stworzą spójnego uniwersum. Teraz mogę z całą stanowczością stwierdzić, że żadna z moich obaw się nie sprawdziła. Jim Butcher bardzo ładnie wykorzystuje postaci i wydarzenia z wcześniejszych tomów do zmontowania misternej intrygi przewijającej się przez cały cykl. I co najlepsze: wszystko wskazuje na to, że ta cała intryga dopiero się rozkręca i doczekamy się jeszcze czegoś spektakularnego. 

A teraz szybkie podsumowanie: Dowody winy dostają 4/5 i stwierdzam, że Akta Dresdena z czasen nabierają pewnej jakości i rozmachu. Będę czytać dalej, i to już niebawem. 

1 komentarz:

  1. Akta Dresdena mam w planach i już zaczęłam nawet pierwszy tom, tylko z jakiegoś powodu przerwałam i do niego nie wróciłam. Tak własnie ktoś już mi mówił, że trzeba przebrnąć przez pierwsze tomy i potem robi się coraz lepiej :)

    OdpowiedzUsuń