poniedziałek, 21 września 2015

6/2015 "Neuromancer" William Gibson - recenzja



Pisali, że wybitne. Że prekursor cyberpunku. Że nagrodzone, że trzeba przeczytać, super i w ogóle. A ja po przeczytaniu kilkunastu stron rzuciłam to na ponad tydzień. W końcu wróciłam do książki i ją zakończyłam. I powiem tak: połowa książki nudna. Nijak nie mogłam się wciągnąć w fabułę. Pisana dziwnym stylem, nieraz nagromadzenie epitetów w jednym zdaniu jak w szkolnym wypracowaniu (chociaż ten dziwny styl to może wina tłumaczenia). Po przekroczeniu połowy robi się lepiej, dostajemy wreszcie akcję, na której można się skupić. 

Ale ogólnie "Neuromancer" do mnie nie trafia. Być może w momencie premiery był nowatorski i przełomowy, ale mam wrażenie, że się brzydko zestarzał. 

Czytałam różne recenzje "Neuromancera" w necie. Wychodzi na to, że ta książka jest zero - jedynkowa. Albo uważa sie ją za arcydzieło, albo nie. Ja jej nie lubię i nie jest mi z tego powodu przykro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz