środa, 25 maja 2016

17/2016 "Pan Lodowego Ogrodu" (tom I) Jarosław Grzędowicz - recenzja

Główny bohater, Vuko Drakkainen, wyposażony w zdobycze najnowszej techniki, czyniące z niego prawie nadczłowieka, szuka na obcej planecie, zwanej Midgaard, naukowców z placówki badawczej, z którymi utracono wszelki kontakt dwa lata wcześniej. Zadanie jest jednak nadzwyczaj trudne, gdyż planetę zamieszkuje antropoidalna cywilizacja, ale przede wszystkim - obecna jest tam magia. Aby upodobnić się do lokalnych mieszkańców Vuko zostaje poddany operacji oczu oraz przyjmuje lokalne imię Ulf Nitj’sefni. 
Równolegle przedstawione są losy młodego księcia Tygrysiego Tronu, który pobiera wszechstronne nauki na dworze swojego ojca. W tym samym czasie w cesarstwie powraca pradawna wiara w Podziemną Matkę, a w miastach powstają świątynie – Czerwone Wieże. Wzmagają się niepokoje społeczne powodowane klęską suszy. Cesarz postanawia zniszczyć Czerwone Wieże. W wyniku przewrotu władzy cesarska rodzina ginie, a młody syn cesarza jako ostatni potomek rodu musi ratować się ucieczką. Towarzyszy mu Brus, zaufany człowiek obeznany w sztuce walki i przetrwania. We dwóch podróżują po bezdrożach i obserwują upadek cesarstwa oraz przejęcie władzy przez fanatycznych wyznawców Podziemnej Matki.
Opis fabuły: wikipedia 
Po prawie trzech latach w nowym mieście wreszcie udało mi się zebrać w sobie i zapisać się do biblioteki. Jest ona mała, a przejścia między półkami są wyjątkowo ciasne, ale jeśli chodzi o książki - jest w czym wybierać, a to przecież najważniejsze. Pierwszą książką, którą wypożyczyłam, jest właśnie "Pan Lodowego Ogrodu". I był to dobry wybór.

Technicznie rzecz biorąc jest to science - fiction: przyszłość, badawcza ekspedycja na inną planetę, modyfikacje poprawiające głównemu bohaterowi zmysły, siłę i szybkość. Ale cały Midgaard to tak naprawdę świat fantasy: potwory, magia i bogowie i to właśnie w tej konwencji napisana jest cała książka.

Głównych bohaterów jest dwóch: wysłany z Ziemi na misję ratunkową Vuko Drakkainen i młody "miejscowy" następca tronu Terkej Tendżaruk. Ich historie na razie nie łączą się, ale można się domyślić, że w kolejnych tomach panowie się spotkają.

Bardziej do gustu przypadł mi Vuko. To już dojrzały mężczyzna, trochę outsider (dlatego to właśnie jemu powierzono solową misję). Podobają mi się podejmowane przez niego decyzje i to, jak traktuje ludzi i zwierzęta. Bardzo podobają mi się jego wewnętrzne monologi. Jest ciekawy nowego świata, stara się go poznać jak najszybciej i wchłonąć jak najwięcej. Jednocześnie tęskni za Ziemią i wygodami, jakie daje ziemska cywilizacja. W rozdziałach poświęconych Vuko autor zastosował ciekawy zabieg: część pisana jest w narracji pierwszoosobowej, co pozwala dokładnie poznać czytelnikowi co też bohaterowi siedzi w głowie, a w części występuje narracja trzecioosobowa - głównie przy opisach walk czy scen, w których ogólnie sporo jest akcji. Według mnie jest to świetne rozwiązanie i daję za to panu Grzędowiczowi ogromnego plusa. W rozdziałach poświęconych Vuko znajdziemy też trochę dobrej klasy humoru.

Drugi bohater to Terkej Tendżaruk, jeden z synów cesarza. Podoba mi się, że autor pokazał szkolenie i edukację cesarskich dzieci rozciągniętą w czasie na kilka lat - przez co czytelnik może obserwować dojrzewanie bohatera. Nie tak łatwo przygotować dobrego następcę tronu. Okazuje się, że najodpowiedniejszy na to stanowisko będzie właśnie Terkej. Chłopak ma czerwone włosy (ach ta nadreprezentacja rudzielców w fantasy :) ale nie czepiam się za bardzo, w tamtym świecie był to popularny kolor włosów). Elementem edukacji przyszłego cesarza jest też wychowanie seksualne - ponętna nauczycielka przekazuje szesnastoletniemu Terkejowi wszystkie sekrety ars armandi pozwalające mu "pokonać" kobietę. Ten fragment z miejsca mi się nie spodobał i wywołał skojarzenia z moim ulubionym Specjalnym Płatkiem Śniegu Kvothem, którego w tej materii szkolił wcale-nie-sukkub (tutaj moja recenzja książek Rothfussa). Później doszłam do wniosku, że ten wątek jednak ma sens. Kvothe staje się najlepszym kochankiem ever właściwie bez przyczyny, tak tylko żeby dołożyć mu jeszcze jedną super umiejętność. Terkej jako przyszły cesarz nie może dać się zmanipulować pierwszej lepszej pięknej kobiecie, która zapragnie przejąć władzę wykorzystując swoje ciało. Musi znać swoje potrzeby i potrafić je zaspokoić zachowując przy tym trzeźwość umysłu. Takie wyjaśnienie kupuję, ale nadal sądzę, że autor mógł to opisać w trochę inny sposób. Ale na szczęście seksualna edukacja nie trwa zbyt długo i akcja wraca na właściwe tory. W cesarstwie odradza się dawny matriarchalno-komunistyczny kult Podziemnej Matki, wybucha bunt, wojska prawowitego władcy przechodzą na stronę wroga lub zostają wyrżnięte. Rodzina cesarska ginie. Ratuje się tylko Terkej wraz z jednym wiernym towarzyszem i razem udają się na wygnanie by móc kiedyś powrócić i odzyskać władzę. Ciekawą postacią w tym wątku jest Nahel Ifriji, ni to bogini, ni czarodziejka. Ma wielkie moce i to właśnie ona stoi za powrotem kultu Podziemnej Matki. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach dowiem się o niej czegoś więcej, chociaż mam już pewne podejrzenia...

Trochę zawiodła mnie końcówka książki. Vuko odnajduje jednego z naukowców. Okazuje się, że uczony odkrył w sobie magiczne moce i szykuje armię by podbić świat. Ok, ale nie kupuję groteskowo - potwornej otoczki, która temu wszystkiemu towarzyszy. Może naukowiec jest świrem i lubi takie klimaty... Ja niezbyt i dlatego też te ostatnie strony czytało mi się jakoś dziwnie.
  
Ogólnie oceniam tę książkę na 4/5, czyli dobrze, z tendencją do bardzo dobrze w niektórych momentach. Może zrobię sobie małą przerwę i przeczytam coś innego, a potem wędruję do biblioteki po drugi tom. 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam tę serię, zakochałam się w niej od pierwszych rozdziałów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, początek wciąga naprawdę mocno. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze lub przynajmniej tak samo dobre jak ten.

      Usuń