wtorek, 21 sierpnia 2018

24/2018 Gildia magów, Trudi Canavan (Trylogia Czarnego Maga tom I)

Co roku magowie z Imardinu gromadzą się, by oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Mistrzowie magicznych dyscyplin są przekonani, że nikt nie zdoła im się przeciwstawić, ich tarcza ochronna nie jest jednak tak nieprzenikniona jak im się wydaje. Kiedy bowiem tłum bezdomnych opuszcza miasto, młoda dziewczyna, wściekła na traktowanie jej rodziny i przyjaciół, ciska w tarczę kamieniem - wkładając w cios całą swoją złość. Ku zaskoczeniu wszystkich świadków kamień przenika przez barierę i ogłusza jednego z magów. Coś takiego jest nie do pomyślenia. Oto spełnił się najgorszy sen Gildii: w mieście przebywa nieszkolona magiczka. Trzeba ją znaleźć - i to szybko, zanim jej moc wyrwie się spod kontroli, niszcząc zarówno ją, jak i miasto.
Opis z okładki książki. 
Jestem już w takim wieku, że zamiast wczuwać się w historię i kibicować głównej bohaterce tylko kiwałam głową z politowaniem i uśmiechałam się pod nosem. Nie zapałałam do Sonei jakąś szczególną sympatią, bo uważam ją za typową przedstawicielkę gatunku nie znam się, a się wypowiem, ale ogólnie jako całość Gildia magów mi się podobała. Książka powstała w 2001 roku, a założę się o wszystkie pieniądze, że jest lepsza od wielu dziś wydawanych young adult w dekoracjach fantasy. Owszem, jest prosta i dość przewidywalna, ale nie głupia (chociaż są momenty, w których próbowała traktować mnie jak idiotkę, ale nie aż tak, bym poczuła się na serio oburzona).

Podoba mi się sposób zapisu telepatycznych dialogów: kursywą, z tyldą na początku. Jeszcze takich nie widziałam. Ale autorka znalazła jeszcze jedno, okropne zastosowanie dla kursywy...
Mamy tutaj tylko dwa wątki: Sonea próbuje za wszelką cenę uniknąć schwytania przez magów oraz magowie próbują za wszelką cenę schwytać Soneę, która pozostawiona sama sobie zacznie zagrażać całej okolicy - to tylko kwestia czasu. Gdzieś w tle książka próbuje podejmować tematykę społeczną mówiąc o konfliktach na linii biedni - bogaci, a także o odpowiedzialności władzy, ale średnio to wychodzi, a pojawiające się gdzieniegdzie pochwały złodziejstwa mnie zniesmaczyły. Muszę przyznać, że po wszystkich modnych obecnie wielowątkowych historiach z mnóstwem bohaterów (takich jak Gra o tron, Droga królów, czy cykl Cienie pojętnych, który teraz czytam) obcowanie z taką prostą fabułą było dla mnie dziwnym doświadczeniem. Książka nie jest cienka, ma ponad pięćset stron, ale odczuwam po niej duży niedosyt jeśli chodzi o informacje o świecie przedstawionym. Niby autorka opisała miasto i kraj, w którym dzieje się akcja, organizację Gildii magów i masę innych rzeczy, ale użyła do tego typowych dialogów i scenek ekspozycyjnych. Ok, rozumiem, Sonea jest nowa w świecie magii i trzeba jej wiele rzeczy wytłumaczyć, ale to tak bardzo widać... aż oczy bolą... Zdecydowanie wolę gdy autor rzuca informacje o stworzonym przez siebie świece gdzieś tam mimochodem i to czytelnik ma je sobie poskładać do kupy. Tutaj tej prostej ekspozycji było trochę za duże, myślę, że w niektórych miejscach można było odpuścić i zamienić ją na coś subtelniejszego.


Nie wiem po co, ale czasem autorka wyróżnia niektóre słowa kursywą, jakby chciała podkreślić ich znaczenie. Dzięki pani Canavan, ale mam swój rozum i potrafię sama zinterpretować tekst,
Gildia magów zawodzi pod względem opisów. Niby jakieś są, ale jak na mój gust suche takie i mało plastyczne. O wiele lepiej jest z kreacją bohaterów, może dlatego, że nie mają jakiś szczególnie rozbudowanych charakterów. Niemniej postaci skonstruowane są dobrze i nie miałam problemów z odróżnieniem od siebie tych wszystkich magów ze skomplikowanymi imionami. Sonea jest naiwna i na pewno nie zostanie moją ulubienicą, ale nadaje się na główną bohaterkę tej historii. Ma w sobie wewnętrzny konflikt: z jednej strony Gildia kojarzy się jej ze wszystkim, co najgorsze, a z drugiej tylko magowie mogą nauczyć ją kontrolować swoją moc tak, żeby nikomu nie zagrażała. Świetne były te momenty, w których mag Rothen gasił Soneę celnymi spostrzeżeniami, a ona musiała skonfrontować swój czarno-biały pogląd na świat z nowymi informacjami, które nieco się z nim gryzą. To takie urocze patrzeć na młoda kobietę, która właśnie dowiaduje się, że nie ma monopolu na prawdę i być może się myli, bo nie wie wszystkiego o świecie :) Tak jak wspominałam wcześniej: może nie będę jej kibicować, ale na pewno z ciekawością będę śledzić jej dalsze losy. 

Postacią, która ma największy potencjał, jest niewątpliwie Akkarin, czyli sam Wielki Mistrz. Ma olbrzymią moc magiczną, mimo dość młodego wieku cieszy się szacunkiem innych magów oraz posługuje się zabronioną magią krwi, co stawia go w pozycji nieco ukrytego czarnego charakteru - aczkolwiek uważam, że jest to ściema, i okaże się, że wszystkie jego posunięcia są dobrze umotywowane, albo po prostu wykonuje królewskie rozkazy. Ogólnie Akkarin po prostu nie może być zły i Sonea w końcu na to wpadnie - obstawiam, że w końcówce trzeciego tomu.

Mogę nazwać Gildię magów pozytywnym zaskoczeniem, bo jednak spodziewałam się czegoś słabszego. Jest to sprawnie napisane fantasy przeznaczone raczej dla młodszego/początkującego w tym gatunku odbiorcy. Jednak motyw nauki czarów jest jednym z moich ulubionych i zwykle jestem zainteresowana wszystkim, co go zawiera. Po prostu szkoły magii nigdy dość i tutaj też to na mnie działa - przynajmniej na razie. Założę się (a nie robiłam sobie żadnych spoilerów), że drugi tom będzie skupiał się na tym, jak Sonea radzi sobie z nauką, więc może podobać mi się jeszcze bardziej. Na razie daję Gildii magów 3/5. To niezła ocena, pozytywna, ale bez szału - czyli idealnie pasuje do tej książki. 


Dawno już nie wrzucałam zdjęć kotów... Było tak gorąco, że nie chciało im się nawet podejść do książek, którym robiłam zdjęcia. Tym razem to książka przyszła do kota, a on nawet nie raczył się ruszyć - otworzył tylko oko. Jedno...

7 komentarzy:

  1. Cała seria nawołuje mnie z półki! A ja nadal mam inne priorytety do czytania :)
    Ale kiedyś przyjdzie dzień i przeczytam!

    Pozdrowienia!
    rozchelstanaowca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem jak to jest z tymi książkami, które leżą na półce i czekają na swoją kolej... Zrobiłam sobie listę i idę sztywno według niej, ale to nie rozwiązuje problemu, bo tylko do niej dopisuję kolejne pozycje. W ten sposób to będzie niekończąca się lista :)

      Usuń
  2. Wydaje mi się, że to dość ciężka lektura na obecne dni. Na razie sobie odpuszczam, ale kiedyś, kto wie:)
    Pozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ją w lato 2012 jeśli mnie pamięć nie myli, więc... no już daawno. Nie kupił mnie nigdy tom pierwszy, pamiętam, że tytuł mnie trochę irytował. W sumie nie wracałam do twórczości autorki.... no i nie planuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydownie Trudi Canavan jest jedną z lepszych autorek fantasy ostatnich lat. Polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że jej książki z czasem stają się coraz lepsze, więc na pewno będę czytać dalej. Gildia magów była debiutem, a jest całkiem fajna.

      Usuń
  5. Próbowałam czytać zaczęłam pierwszy tom, bo ktoś mi polecił, ale strasznie mnie znudził, nie pamiętam czy dobrnęłam chociaż do połowy. Teraz się zastanawiam czy nie zrobić drugiego podejścia

    OdpowiedzUsuń