Han Alister był przekonany, że utracił już wszystkich, których kochał. Gdy jednak odnajduje swoją przyjaciółkę Rebekę Morley bliską śmierci w Górach Duchów, wie, że zrobi wszystko, by ją uratować. Gotów jest podjąć każde wyzwanie, lecz nic nie jest w stanie przygotować go na to, co wkrótce odkryje: że piękna, tajemnicza dziewczyna, którą znał jako Rebekę, to w rzeczywistości Raisa ana’Marianna, następczyni tronu królestwa Fells. Han czuje się zraniony i zdradzony. Wie, że nie czeka go przyszłość z błękitnokrwistą Raisą, w dodatku obwinia rodzinę królewską o zamordowanie jego mamy i siostry. Jeżeli jednak Han ma się wywiązać z dawno zawartej umowy, musi zrobić, co w jego mocy, by Raisa została królową.
Tymczasem niektórzy nie cofną się przed niczym, by nie dopuścić do objęcia tronu przez Raisę. Po każdym kolejnym zamachu na jej życie dziewczyna zastanawia się, ilu jeszcze prób potrzebują jej wrogowie, by w końcu dopiąć swego. Serce podpowiada jej, że może obdarzyć zaufaniem eks-złodzieja, który okazał się czarownikiem. Księżniczka chce w to wierzyć – przecież już nie raz ją uratował. Jednak w sytuacji, gdy niebezpieczeństwo czyha na nią z każdej strony, może polegać jedynie za własnym rozsądku i żelaznej woli przeżycia – czy to wystarczy?
Opis fabuły z okładki książki.
Za mną trzeci już tom młodzieżowego fantasy "Siedem Królestw", który okazał się być chyba najlepszym (jak dotąd). Jest to w dużej mierze zasługa akcji - tak, tutaj wreszcie coś się dzieje, są pościgi, zamachy, knowania i intrygi. Pojawia się też więcej polityki, a i dorośli bohaterowie mają większy wpływ na fabułę.
Przyzwyczaiłam się już do Raisy i nawet nie przeszkadzało mi to, że niektóre jej poczynania były trochę głupie. To po prostu taka bohaterka, jeszcze nieco naiwna i ma dobre serce. Generalnie jednak zachowuje się bardziej dojrzale niż wcześniej i widać, że trudne wydarzenia trochę ją zmieniły. W sumie dobrze, że zdarzają jej się potknięcia, bo gdyby szło jej za dobrze, byłaby irytująco doskonała. Postać Hana Alistera ciekawi mnie bardziej, chłopak ewidentnie coś knuje i wydaje mi się, że to właśnie on będzie centralną postacią ostatniego tomu.
Nie będę się za bardzo rozpisywać, bo nie chodzi o to, żeby narobić spoilerów. "Tron Szarych Wilków" podobał mi się, ale nie aż tak bardzo, żeby podnieść mu ocenę. Wystawiam więc 3/5, głównie ze względu na końcówkę, w której na pierwszy plan wychodzą wątki romansowe - a to mnie niezmiennie drażni. Nie jest tak, że absolutnie nie cierpię romansu, bo dobrze napisany i komponujący się z resztą fabuły jest jak najbardziej ok.
Nie udało mi się od razu wypożyczyć czwartego tomu, ale będę na niego polować w bibliotece, więc w końcu go przeczytam i umieszczę tutaj jego recenzję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz