poniedziałek, 22 maja 2017

27/2017 Morze Drzazg, Joe Abercrombie (trylogia)


Tym razem pominę opis fabuły od wydawcy, bo jest on bardzo spoilerowy, a ja nie chcę zdradzać ważnych wydarzeń komuś, kto tej trylogii jeszcze nie czytał, a ma taki zamiar. 

Trylogia Morze Drzazg to fantasy teoretycznie skierowane do nastoletniego odbiorcy. Dlaczego teoretycznie? Bo ja jestem dziesięć lat starsza od grupy docelowej, a mimo to książki mnie zainteresowały, w niektórych momentach nawet bardziej niż dorosłe powieści tego autora.

Joe Abercrombie ma swój charakterystyczny styl, do którego już przywykłam po przeczytaniu większości jego książek z uniwersum Pierwszego Prawa. Po Morzu Drzazg spodziewałam się jednak czegoś oryginalnego. Tak też było w pierwszym i drugim tomie. Bardziej kameralna fabuła skupiona na jednej lub dwóch postaciach to już jest powiew świeżości. W Pół króla głównym bohaterem jest Yarvi, młodszy syn króla, który nie lubi walki i stereotypowo męskich rozrywek. Nie ma też do tego odpowiednich warunków fizycznych, gdyż urodził się ze zdeformowaną dłonią. Za to chłopak jest bystry i uczy się, by zostać ministrem - czyli kimś w rodzaju wykształconego dyplomaty i królewskiego doradcy. Jednak na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności to Yarvi musi zasiąść na tronie. Sprawowanie władzy nie będzie łatwe, zwłaszcza jeśli ma się bardzo ambitnego wuja... W drugim tomie (Pół świata) Yarvi wyrusza w długą podróż, by pozyskać nowych sojuszników. Towarzyszą mu między innymi waleczna i pyskata Zadra oraz żądny przygód Brand, któremu jednak z dnia na dzień przestaje się podobać wymarzone życie wojownika. To właśnie oni są głównymi postaciami i z ich punktu widzenia poznajemy całą historię. Miło było czytać o ich perypetiach, treningach, kłótniach, fochach i dogryzaniach. Nawet zawiązujący się pomiędzy nimi romans mi się podobał, bo był zgrabnie wymieszany z innymi wydarzeniami. Oczywiście autor nie porzucił postaci z pierwszej części i tutaj gdzieś w tle możemy śledzić ich dalsze losy. Pierwszy i drugi tom to dość lekkie przygodowe fantasy z bohaterami w wieku nastoletnim. Myślałam, że ta dobra tendencja utrzyma się do samego końca, ale niestety...

Tom trzeci, czyli Pół wojny, jest powrotem do typowego stylu autora. Bohaterów jest tu wielu (w tym nowa postać: anorektyczna księżniczka Skara, która w ciężkich czasach musi walczyć o swoją pozycję) i narracja została podzielona praktycznie pomiędzy wszystkich. Tematyka też zrobiła się ciężka. Yarvi nie jest w stanie dłużej odkładać starcia z Najwyższym Królem, a jeśli już musi brać udział w wojnie, to zrobi wszystko, żeby ją wygrać, a potem zagarnąć jak najwięcej władzy dla siebie. Wyraźnie widoczna jest ewolucja postaci, a zwłaszcza Yarviego, który z sympatycznego, pokojowo nastawionego młodzieńca stał się bezwzględnym politycznym graczem. Mamy tu również charakterystyczne dla Abercrombiego antywojenne nuty. Chyba jednak wolałabym, żeby zakończenie trylogii było lżejsze i bardziej pozytywne. Nie żebym miała pojęcie jakby ono miało wyglądać, ale spodziewałam się czegoś innego. 

Za to świat Morza Drzazg zupełnie mnie oczarował. Wyobrażałam go sobie w stylu skandynawskim, może trochę germańskim. Do tego doszły elementy zapożyczone ze starożytności: wiosłowe galery i niewolnictwo. No i oczywiście egzotyczne, orientalne krainy dalekiego Południa, które są już takim samym schematem w fantasy jak rudowłosi wybrańcy. Czuć, że świat żyje, w przeciągu tych kilku lat trwania akcji wiele się pozmieniało. Podobał mi się tez społeczny podział ról. Mężczyźni tradycyjnie mieli zajmować się wojaczką i uprawą roli, a kobiety prowadziły gospodarstwo domowe i różnorakie interesy. I w taki oto sposób matka Yarviego dorobiła się na handlu i jest lokalnym Billem Gatesem, bije nawet własną monetę, a siostra Branda prowadzi dobrze prosperującą kuźnię. Do tego autor dorzucił jeszcze coś ekstra: pewne elementy, które sugerują, że wspominane w książce elfy wcale nie były elfami, a ten świat to nie jakieś tam zwyczajne fantasy, ale raczej odległe postapo.

Morze Drzazg to dobra rozrywka nie tylko dla nastoletniego czytelnika. Ciekawi bohaterowie i przemyślany świat to największe zalety tej serii. Sama fabuła jest też niczego sobie, ale znalazło się kilka elementów (zwłaszcza w trzecim tomie), które chętnie bym zmieniła, ale w sumie nie wiem na co, więc i tak jestem zadowolona. Wystawiam ocenę 4/5 i trochę żałuję, że na liście została mi tylko jedna książka tego autora, bo bardzo polubiłam się z jego twórczością. 

2 komentarze:

  1. Od tej serii zaczynałam moją przygodę z tym autorem i naprawdę mi się podobało! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam jedynie "Pół króla" jak dla mnie książka była za bardzo schematyczna a fabuła zbyt liniowa. To wrażenie może stad ze wzięłam sie za nią tuż po przeczytaniu świetnego cyklu "zwiadowcy" flanagana. Polecam. Jestem raczej przyzwyczajona do bardziej opasłych dzieł tego autora a pierwsza cześć cyklu nie zachwyciła mnie na tyle by sięgnąć po następne: jednak Twoja recenzje sie bardzo przyjemnie czytało. Będę obserwować i zapraszam rownież do mnie
    Pozdrawiam

    Czytankanadobranoc.blogspot.ie

    OdpowiedzUsuń