piątek, 24 marca 2017

14/2017 Ślepowidzenie, Peter Watts


W 2082 ludzkość dowiaduje się o istnieniu obcej cywilizacji: rój niewielkich sond obserwacyjnych otoczył Ziemię i uległ spaleniu w atmosferze. Przypadkowo zostaje wykryty zmierzający w stronę Ziemi statek kosmiczny. Na jego spotkanie zmierza ziemska ekspedycja na pokładzie statku kosmicznego „Tezeusz”, którego kapitanem jest wampir. W Obłoku Oorta, ponad płaszczyzną ekliptyki, napotykają olbrzymi pojazd obcych identyfikujący się jako „Rorschach”.
Opis fabuły: wikipedia
Jest to moje drugie podejście do tej książki, po raz pierwszy przeczytałam ją ponad trzy lata temu. Wtedy nie byłam nią specjalnie zachwycona, chociaż przecież Ślepowidzenie zdobyło wiele branżowych nagród literackich. Teraz odbiór powieści trochę mi się zmienił, pewne elementy doceniam bardziej, ale co do niektórych wciąż nie jestem przekonana.

Tym, co podoba mi się najmniej, są retrospekcje z Ziemi dotyczące życia głównego bohatera Siriego Keetona i historia jego związku z kobietą. Przez tę miłość nie mogę patrzeć na  niego inaczej niż jak na ostatniego palanta, gdyż w stosunku do swojej dziewczyny zachowywał się on strasznie nie fair i nie widział w tym nic złego. Owszem, Siri ma wycięte pół mózgu i przez to jest inny, ale mógł nie angażować się w związek skoro wiedział, że nie będzie w stanie dać szczęścia swojej partnerce. Nie kupuję też wizji życia za te sześćdziesiąt parę lat, autor poszedł tu w stronę technologicznego ekstremum.

Jednak główną osią fabularną powieści jest pierwszy kontakt z istotami pozaziemskimi. To stały numer w repertuarze literatury science fiction, ale ja niezmiennie lubię ten motyw. Obcy w Ślepowidzeniu są naprawdę obcy i pomimo badań tak naprawdę nic o nich nie wiemy. Nie ma żadnych jednoznacznych danych, wszystko to tylko spekulacje solidnie oparte o przeróżne naukowe teorie i hipotezy. Tutaj brawa dla autora, gdyż odwalił on naprawdę kawał solidnej roboty aby swoją powieść mocno osadzić na faktach. Dołączył nawet do książki krótki dodatek, który wyjaśnia część zawartych w niej naukowych zagadnień, oraz spis źródeł - w razie, gdyby jakiś dociekliwy czytelnik zechciał poszerzyć swą wiedzę.

Przy drugim czytaniu Ślepowidzenia zwróciłam większą uwagę na jego filozoficzny aspekt, a dokładnie na rozważania o inteligencji i samoświadomości. Dobre sf powinno zmuszać do myślenia, i tu właśnie tak się dzieje. Ale dlaczego umknęło mi to za pierwszym razem? Ano dlatego, że książka napisana jest strasznie trudnym i mało przystępnym językiem. Nie da się jej czytać ot, tak sobie, ona potrzebuje całej naszej uwagi. Do tego dochodzi jeszcze wspominane już przeze mnie mnóstwo naukowych teorii, które miejscami ocierają się już o technobełkot.

Nie znam innych książek tego autora (chociaż mam zamiar wkrótce przeczytać Echopraksję, która jest kontynuacją omawianego przeze mnie Ślepowidzenia), ale raczej nie jest on mistrzem słowa pisanego i myślę, że bardziej utalentowany autor napisałby tę powieść o wiele przystępniej. Poza tym boli mnie niewykorzystanie potencjału wampira Jukki Sarastiego, to mogła być taka świetna postać... W każdym razie moja ocena to 3/5. W swoim podgatunku hard sf może i jest to dzieło wybitne, ale dla mnie, takiego przeciętnego czytelnika, jest jednak zbyt twarde. Polecam, ale jedynie fanatykom gatunku.

5 komentarzy:

  1. Dwa razy miałam już umówione spotkanie z książką, a jednak zawsze wybierałam inną powieść SF, wciąż mam mieszane odczucia, czy faktycznie jest to propozycja czytelnicza dla mnie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  2. w takim razie raczej nie dla mnie :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko myślę, że zbyt surowa ocena. Watts jest świetny, a że technobełkot i mało przystępny język, to akurat normalne, to przecież hard sf, czyli proza dokładnie tak nafaszerowana nauką i rozważaniami, dlatego tak mało osób po nią sięga, bo nie chce się męczyć i myśleć. Spróbuj "Rozgwiazdę" - też jest naukowo, ale nie aż tak, bardziej mrocznie, klimat morskich głębin i mrok są tam rewelacyjne, i emocji co nie miara.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć,
    Primo: Watts jest doktorem, naukowcem specjalizującym się w morskiej biologii, a jego powieści są jedynymi, które znam, do których jest bibliografia naukowa i to przekraczająca 200 pozycji. Tak, to chyba "najtwardsza" SF, jaką napisano.
    Secundo: wszystko jest boleśnie spójne. Dlatego Siri zachowuje się tak a nie inaczej, bo jest ___kaleką___. Niektórzy nie mają rąk, inni nóg, a on nie ma połowy osobowości, w tym odpowiedzialnych za takie uczucia. Serialowy Dexter ma mniejsze deficyty.
    Tertio: Cała ta powieść jest faktycznie traktatem o inteligencji, zjawisku świadomości (które inteligencji przeszkadza - tak teza autora) i o próbie porozumienia, Kontaktu (u mnie: http://marginopis.blogspot.com/2013/11/mit-kontaktu.html ) - świetnie wyczułaś autora.
    Quarto: "Echopraksja" jest świetną kontynuacją "Ślepowidzenia" - też jest potwornie twardą SF, rozważa zjawisko wolnej woli, czy też woli jak takiej, a i jest wampirzyca, Valerie ma na imię, i Jukka Sarasti przy niej to harcerzyk... polecam!


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń