poniedziałek, 5 czerwca 2017

31/2017 Extensa, Jacek Dukaj


Saga rodzinna z czasów ostatnich rodzin. Poetycka przypowieść transhumanistyczna. Odległa przyszłość jak baśniowa przeszłość. 
Akcja powieści rozgrywa się w Zielonym Kraju, dawnej Grenlandii. Równiny, stada koni i rancza nie powinny nikogo zmylić - Extensa opowiada o ostatniej enklawie ocalałej z kataklizmu rewolucji naukowych, zmieniających nieodwracalnie człowieka i jego środowisko. Teraz żywi obcują z umarłymi, a cudowne metamorfozy są na porządku dziennym. 
Bohater trafia do starego astronoma uprawiającego zapomnianą naukę i tak zaczyna się droga chłopca ku dorosłości - przez miłość, małżeństwo, ojcostwo, zdrady, żałoby i kompromisy - i ku gwiazdom, a także ku granicy człowieczeństwa. Poza którą niemożliwości to rzeczy jeszcze nie dość przemyślane.
Opis z okładki książki.
Jest to bardzo krótka (zaledwie 168 stron) powieść, ale w tak zwartej formie udało się Dukajowi upchać mnóstwo treści. Czego tam nie ma? Elementy sagi rodzinnej, westernu, postapokalipsy i prawdziwego twardego science fiction.

Główny bohater, który nie ma imienia, to centralna postać książki i to wokół niego wszystko się kręci. Pochodzi z rodziny hodującej konie gdzieś na szerokich stepach Zielonego Kraju. Towarzyszymy mu od dzieciństwa aż do końca, który jednak nie jest śmiercią. Wiele rzeczy w tej książce nie jest tym, czym się wydaje: czas akcji to nie koniec XIX wieku, lecz odległa przyszłość; nie jesteśmy na Dzikim Zachodzie, lecz na Grenlandii, która jest ostatnią enklawą ludzkości - przynajmniej takiej, jaką znamy obecnie. Bo świat w Extensie poszedł naprzód, i to w bardzo mroczny sposób. 

Punkt zwrotny w życiu głównego bohatera to przejście rytuału/eksperymentu naukowego, dzięki któremu (teraz robi się naprawdę dziwnie) może istnieć jednocześnie na Ziemi i gdzieś w dalekim Kosmosie, gdzie bada anomalię w Układzie Meduzy. W jego organizmie zachodzą zmiany - i to własnie tytułowa extensa. Dukaj nie zawodzi pod względem opisu kosmicznych fenomenów. Jego język jest niezwykle obrazowy, czasem stosuje tak skomplikowane zwroty i słowa, że musiałam cofać się kawałek i czytać jeszcze raz. Uwielbiam ten styl, czytanie czegokolwiek, co wyszło spod jego pióra pozostawia wrażenie obcowania z prawdziwym mistrzem. Podobne odczucia mam jeszcze przy lekturze Stanisława Lema.

Oczarowały mnie wizje extensy i przyszłości gatunku ludzkiego. W sumie sama wybrałabym tę przyszłość, zamiast tkwić w świecie pełnym ograniczeń. Często właśnie takie kontrowersyjne pomysły w literaturze science fiction dla mnie nie są wcale takie straszne, raczej jawią się jako całkiem rozsądne i fajne alternatywy. Ludzkość będzie się rozwijać, a ja nie jestem z tych, którzy kurczowo i za wszelką cenę trzymają się tradycji.

Trochę nie pasował mi opis relacji głównego bohatera z rodziną. O ile jego stosunki z siostrą, ojcem i córką zostały opisane wyczerpująco, to już przy związkach z żoną i synem czegoś zabrakło - być może kilku scen i dodatkowych stron. Wiemy, jak bohater poznał swoją żonę, ale potem od razu jest mowa o dzieciach, kryzysie i zdradach, a to już nie jest do końca wyjaśnione. Potem następuje poprawienie relacji i przedwczesna, przypadkowa śmierć żony, co jest ogromnym ciosem dla naszego głównego bohatera. Przeżywa on kilkuletnią traumę, w trakcie której opuszcza go syn, a autor zręczne zasłania się utratą pamięci, żeby tego dokładnie nie opisywać. Wątek rodzinny nie jest w tej książce najważniejszy, może stąd wynika ta skrótowość, ale jednak miło byłoby mieć pełniejszy wgląd na całą tę sytuację.

Extensa to, mimo mizernej objętości, solidny kawał pięknie napisanego science fiction. Nie jest to książka łatwa w odbiorze i trzeba odpowiednio skupić się na lekturze, jak zresztą i przy innych dziełach Jacka Dukaja. Daję 4/5, gdyż nie uświadczyłam efektu wow, ale polecam jeśli ktoś miałby ochotę na coś ambitniejszego i niebanalnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz