piątek, 1 stycznia 2016

Podsumowanie 2015 roku

Podsumowanie


Rok 2015 już za nami, więc nadszedł czas na jego czytelnicze podsumowanie. Przez 365 dni udało mi się przeczytać 31 książek. Trylogie, serie i tomy traktuję przy tym jak jedną pozycję. Gdyby je liczyć osobno, na sztuki, wyszłoby 44. Wolę jednak mój system całościowy i zostanę przy liczbie 31. To dużo? Mało? Nie wiem, po prostu na tyle starczyło mi czasu i ochoty. Nie deklaruję udziału w akcjach typu 52 książki w 52 tygodnie, bo myślę, że to jest sztuczne i niepotrzebne. Nie będę nigdy czytać na czas, zawsze robię to dla przyjemności. Czasem nie mam chęci i wystarcza mi jedna książka w miesiącu, czasem znajdę coś ultra ciekawego, wciągnę się i w miesiącu przeczytam cztery czy pięć.

Hity i kity 2015


Zacznę od kitów, czyli książki, które podobały mi się najmniej.

Miejsce 3.


Hipisowki manifest opiewający wolność i braterstwo, przesączony duchem 68 roku. Kiedyś może pozycja ważna i potrzebna, dziś nie potrafię jej zrozumieć i docenić. Trudno, widocznie nie jest mi to pisane.

Miejsce 2.



Najnudniejsza książka o podróżach w czasie jaką czytałam. Pełna beznadziejnych metafor i przestarzałych dziewiętnastowiecznych poglądów. Zdecydowanie nie polecam.

Miejsce 1.



Książka w klimatach starożytnej Grecji, która tak bardzo mi się podobała, że nie pamiętam już imion bohaterów i prawie nic z fabuły. Najlepiej będzie jak zapomnę, że ją w ogóle czytałam...

Teraz przejdę do hitów, czyli książki, które podobały mi się najbardziej:

Miejsce 3.



"Marsjanin" to czysta rozrywka, lekka i optymistyczna. Dostaje ode mnie plusa również za super humor i naukowość - w niektórych momentach nauka jest trochę naciągana, ale wybaczam to autorowi. Książka, którą świetnie się czyta. Stoi już na mojej półce :) Oglądałam już film, i jak to często bywa z ekranizacjami, nie jest już aż tak fajny.

Miejsce 2.



Świetnie napisana opowieść, której klimat mnie urzekł. Prawdziwe science-fiction, które stawia trudne pytania i wcale nie pomaga na nie odpowiedzieć. Czytelnik jest zmuszony do myślenia. Wykreowany świat wciąga i chciałoby się więcej i więcej...

Miejsce 1.



To już chyba nie jest literatura, w "Dziennikach gwiazdowych" zaczyna się filozofia. Trudna, zmuszająca do refleksji lektura. Kupuję to w 100%, a w planach mam kolejne dzieła Lema. "Dzienniki..." stoją już na mojej półce, przeczuwam, że kolejne przeczytanie dostarczy mi nowych wrażeń, że odkryję w tej książce nowe, ważne rzeczy, które za pierwszym razem mi umknęły.


Zmiany na blogu w 2016 roku


Data się zmienia, więc nadszedł dobry moment na wprowadzenie zmian na moim blogu. Adres odwołujący się do minionego roku zostaje, myślę, że nie ma potrzeby ruszać akurat tego elementu. Wprowadziłam już etykiety, które uporządkują trochę treści na blogu. Zamieszczę też poprawiony, bardziej uniwersalny nagłówek. Pojawi się jednak spora nowość - oceny przeczytanych książek w pięciostopniowej skali:

1 - strasznie słaba
2 - taka sobie
3 - w porządku
4 - całkiem dobra
5 - świetna

Chcę jeszcze przypomnieć, że zarówno moje recenzje, jak i oceny, są subiektywne i macie prawo się z nimi nie zgadzać. Chętnie poznam wasze zdanie i podyskutuję w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz