Od dziewiętnastu lat płynie krew. Okrutny wielki książę Orso zaciekle zmaga się ze skłóconą Ligą Ośmiu, wykrwawiając kraj. Podczas gdy maszerują armie, spadają głowy i płoną miasta, bankierzy, kapłani oraz starsze, mroczniejsze potęgi toczą śmiertelną zakulisową rozgrywkę, usiłując wskazać, kto zostanie królem.
Być może wojna to piekło, jednak dla Monzy Murcatto, Węża Talinsu, najstraszliwszej i najsłynniejszej najemniczki na usługach wielkiego księcia Orso, jest także znakomitym sposobem na zarobek. Jej zwycięstwa uczyniły ją sławną — nieco zbyt sławną jak na gust jej pracodawcy, który każe ją strącić z górskiego szczytu. Zdradzonej Monzie pozostają jedynie strzaskane ciało i paląca żądza zemsty. Bez względu na cenę, siedmiu ludzi musi umrzeć.
Sojusznikami Monzy zostają najbardziej zawodny pijaczyna i najbardziej zdradziecki truciciel w całej Styrii, masowy morderca z obsesją na punkcie liczb oraz barbarzyńca, który chce jedynie czynić dobro. W poczet jej wrogów zalicza się ponad połowa narodu. A to jeszcze nie koniec, gdyż wkrótce jej tropem zostaje posłany najniebezpieczniejszy człowiek na świecie, który ma dokończyć to, co zaczął książę Orso...
Opis fabuły: lubimyczytac.pl
Byłam naprawdę miło zaskoczona trylogią "Pierwsze prawo" Abercrombiego i postanowiłam w miarę szybko zabrać się za inne książki jego autorstwa. Zdecydowałam się czytać je w kolejności napisania i tak oto zapoznałam się z "Zemstą...". Jest to świetnie napisana powieść, w której prawie wszystko zagrało, jak należy.
Pomysł na fabułę nie jest zbyt innowacyjny - oszukana najemniczka mści się na byłym pracodawcy, który zamordował jej brata, a ona sama ledwo uszła z życiem. Jednak samo wykonanie - dla mnie miodzio. Akcja rozwija się dynamicznie, w tej ponad ośmiuset stronicowej cegiełce nie ma miejsca na nudę. Momenty spowolnienia są starannie zaplanowane, a po chwilowym uspokojeniu zwykle następuje nagły zwrot akcji. Nagły, i co najlepsze - nieprzewidywalny (przynajmniej dla mnie). I to chyba największa siła tej książki, była w stanie mnie zaskoczyć, chociaż w życiu przeczytałam już sporo fantasy.
Dobrym elementem powieści są również bohaterowie. Część postaci spotkaliśmy już na kartach "Pierwszego prawa" (akcja "Zemsty..." dzieje się kilka lat po zakończeniu trylogii), byli to bohaterowie drugoplanowi, którzy teraz dostali więcej czasu antenowego i mogą rozłożyć skrzydła. Poza Monzą doszło też kilka nowych osób, i tak oto powstała barwna drużyna dobrze napisanych i solidnie umotywowanych mścicieli. Mimo tego żaden z bohaterów nie wydał mi się jakiś szczególnie sympatyczny i nie potrafiłam zaangażować się emocjonalnie. Rozumiałam ich, ale nie polubiłam. I to chyba mój największy zarzut: brak miłych postaci. Poza tym książka jest mega, autor świetny, będę czytać dalej, polecam i daję 4/5.
O książce jeszcze nie słyszałam...o autorze chyba też nie xD Ale po twojej recenzji na pewno po nią sięgnę :D Bardzo lubię tego typu klimaty. Klimaty z walką, najemnikami, cały czas pędzącą akcją. W prawdzie okładka mnie jakoś nie zachwyca i gdybym miała ją wybrać ze względu tylko na wydanie to na pewno bym tego nie zrobiła :P Jak mowa o tych najemnikach i w ogóle to strasznie kojarzy mi się to z grą (nie wiem czy w książce lub serialu cos takiego było) "Gra o tron". Grałam w nią swego czasu i tam pojawili się najemnicy i jedna z główniejszych postaci chciała zemścić się na pewnej osobie :D No cóż...wracając do książki! Na pewno jak nadarzy się okazja to po nią sięgnę :D
OdpowiedzUsuńBuziole :*
Zapraszam na recenzję Bogini oceanu: http://pomiedzy-wersami.blogspot.com/2016/12/bogini-oceanu.html
Zapraszam również na moje wydarzenie na FB: https://www.facebook.com/events/1380913855275904/
Tutaj dowiesz się o nim troszkę więcej: http://pomiedzy-wersami.blogspot.com/2016/12/rok-2017-rokiem-73-ksiazek.html