Podsumowanie
Zacznę od statystyk:
przez 2019 rok na tym blogu opublikowałam 31 postów z recenzjami 45 książek. Jestem z tego wyniku całkiem zadowolona, chociaż wiem, że mogło być lepiej. W tym roku wyszło jakoś tak, że oglądałam więcej filmów i seriali, a zaniedbałam e-booki, więc wynik jest, jaki jest. Jak to wypadło w porównaniu z poprzednimi latami? Ano tak, jak na tym pięknym wykresie poniżej:
Grunt, że jest trochę lepiej, niż rok temu, i taki też mam plan na 2020: przeczytać o co najmniej jedną książkę więcej niż w 2019.
Najczęściej czytane posty 2019 roku:
ogólnie większą popularnością cieszyły się rzeczy z początku roku, ale w top 3 znalazła się też książka sprzed kilku tygodni.
Miejsce 3.
Czy to przez serial, czy przez popularność tej książki, jej recenzja klikała się bardzo dobrze.
Miejsce 2.
Expanse jest teraz na topie, więc jego recenzje też. I to nie przypadek, bo na pierwszym miejscu tej listy jest...
Miejsce 1.
Nowość wydawnicza, piąty tom Expanse. Ogólnie na innych blogach science fiction nie gości zbyt często, więc to może dlatego ludzie przychodzą do mnie czytać o space operach.
Hity i kity 2019
Starannie selekcjonowałam swoje lektury, zatem poziom tegorocznych przeczytanych jak najbardziej mnie zadowala. Nawet te książki, które zaraz wymienię jako najgorsze kity, nie są takie złe, tylko po prostu niedopracowane albo nie spełniające moich oczekiwań.
Miejsce 3.
Złapałam się na magię, bo lubię tego typu opowieści o nauce czarów, ale ta trylogia okazała się rozczarowaniem. Jej zakończenie miało nawet kilka dobrych fragmentów, ale potem za dużo zrobiło się romansidła i ślamazarnej akcji. A jak czytam fantasy o magach, to ma się w nim dziać, fireballe mają latać, a błyskawice elektryzować powietrze. Kto się w kim kocha powinno być sprawą drugorzędną, a nie pierwszoplanową.
Miejsce 2.
Nikt, Magdalena Kozak (
Wampiry w ABW tom III)
Naprawdę lubiłam pierwszy i drugi tom tego cyklu, chociaż główny bohater zawsze miał nadmierną skłonność do użalania się nad sobą. Były to jednak sprawnie napisane książki z dużą dawką kumpelskiego humoru, no i z wampirami - a ja uwielbiam wampiry. Nikt odstaje wyraźnie od dobrych poprzednich części. Miałam wrażenie, że autorka miała pomysł na początek i koniec książki, a wszystkie grubsze akcje w środku są tam wstawione tylko po to, żeby czymś zapełnić strony.
Miejsce 1.
Tak, tak, na pierwszym miejscu listy kitów umieściłam świetnie napisaną powieść uznanego autora, tak, jestem dziwna, nic na to nie poradzę. Uwielbiam
Rącze konie, czyli pierwszą część tej trylogii, ale dalej pan McCarthy uderza w tony, których w literaturze nie lubię: mistycyzm i filozofowanie. Książka ta jest mega przegadana, pełna dygresji i przypowieści, a to nie jest to, czego spodziewałam się po westernie. W efekcie czytałam ją z dwa miesiące i z ulgą przywitałam koniec.
Teraz najlepsze, co mnie w tym roku spotkało. Jakoś tak się złożyło, że są to wielotomowe, epickie opowieści, takie, jakie lubię najbardziej. Przypadek? Nie sądzę :)
Miejsce 3.
Głębia, Marcin Podlewski
tegoroczne recenzje
tutaj i
tutaj
Zanim o Głębi, szybciutko wspomnę, że tuż za podium jest cykl Expanse, któremu niewiele zabrakło. Zdecydowałam się jednak na Głębię, gdyż ta jest już zakończona (i to zakończenie bardzo mi się podobało), ma też więcej świetnego humoru i lepsze opisy. Marcin Podlewski naprawdę dobrze poradził sobie z monumentalną space operą rozpisaną na mnóstwo lokacji i postaci, a z tomu na tom jego umiejętności pisarskie rosną.
Miejsce 2.
Opowieści z meekhańskiego pogranicza, Robert M. Wegner
tegoroczne recenzje
tutaj,
tutaj i jeszcze
tutaj
Tu nie ma o czym pisać, przecież wiadomo, że Robert M. Wegner jest największą gwiazdą współczesnego polskiego fantasy, a jego meekhański cykl to arcydzieło. Oby zakończenie (w planach są jeszcze trzy tomy) było równie udane, bo jak nie, to chyba serce mi pęknie.
Miejsce 1.
Po prostu kocham - nawet ten Sezon burz, do którego przekonałam się dopiero w tym roku. Wiedźmin w pewien sposób mnie literacko ukształtował i z moich ust (spod mojej klawiatury?) nie wyjdzie ani jedno złe słowo na jego temat, kropka.
Zmiany na blogu w 2020 roku
Na razie żadnych zmian nie planuję, ale jeśli jakiś fajny pomysł wpadnie mi do głowy, to nie zawaham się od razu wcielić go w życie. 2019 był u mnie rokiem powtórek i długich cykli. Nie żałuję, bo przyjemnie było powrócić do rzeczy znanych i lubianych. Pozostanę przy tej konwencji, bo na półce leży jeszcze Trylogia husycka i Harry Potter, nieczytane od lat, a przecież jedne z moich ulubionych.
Wracając do półki: w podsumowaniu poprzedniego roku pisałam, że mam na niej ponad dwadzieścia nieprzeczytanych pozycji. Teraz jest ich dwadzieścia dziewięć, ale zupełnie się tym nie przejmuję. Kiedyś nadejdzie ich czas, nie ma się co spinać i gonić z czytaniem na siłę.
Chciałabym, żeby ten rok był równie udany czytelniczo, co poprzedni. Kluczem do sukcesu w moim przypadku jest dokładna selekcja, która pozwala mocno ograniczyć niewypały nie przypadające mi do gustu. Może i zamykam się w swojej strefie komfortu, ale traktuję czytanie głównie jako rozrywkę, a rozrywka ma być przyjemna. Wam również życzę udanego roku i takich lektur, jakie sobie tylko wymarzycie!